Rekompensata Za Znak Zodiaku
Podstawa C Celebryci

Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku

Kontrowersje, które miały miejsce w artykule, doprowadziły do ​​buntu New York Timesa. Oto, co się stało i dlaczego Times się mylił.

Biuletyny

Twój piątkowy raport Poyntera

Front biur The New York Times. (Zdjęcie AP/Charles Krupa)

Dwie główne gazety metropolitalne nadal zajmowały się swoimi kontrowersyjnymi sprawami w czwartek.

Zacznijmy od The New York Times i artykułu, który rozwścieczył zarówno pracowników, jak i czytelników i może mieć trwałe konsekwencje.

Na początku tego tygodnia redakcja „Timesa” prowadziła artykuł komentarza republikańskiego senatora z Arkansas Toma Cottona wzywając do rozmieszczenia wojska w miastach podczas protestów przeciwko śmierci George'a Floyda, nierówności rasowej i brutalności policji. Przesadny artykuł wstępny Cottona zawierał takie wyrażenia, jak „nieudolni politycy”, „orgia przemocy” i „bandy złoczyńców”.

Ale oprócz tego, że został żenująco przepisany, artykuł wydawał się niebezpieczny. Cotton napisał: „urojeni politycy w innych miastach odmawiają robienia tego, co jest konieczne do utrzymania rządów prawa”.

Zrobić co jest konieczne? Co robi że mieć na myśli?

Czytelnicy zarzucili „Timesowi” publikowanie kontrowersyjnej i potencjalnie szkodliwej retoryki, która sugerowała coś zbliżonego do stanu wojennego. Odzew był tak samo głośny w „Timesie”, jak dziesiątki pracowników „Timesa” napisało to samo: „Prowadzenie tego naraża personel Black @NYTimes na niebezpieczeństwo”.

W liście do kierownictwa , nieokreślona liczba pracowników Timesa napisała: „Uważamy, że jego przesłanie podważa naszą pracę w redakcji i w opinii oraz narusza nasze standardy etycznego i dokładnego raportowania w interesie publicznym. Zagraża to również zdolności naszych dziennikarzy do bezpiecznej i efektywnej pracy na ulicach”.

W serii tweetów redaktor strony redakcji Times, James Bennet, bronił decyzji o opublikowaniu artykułu, mimo że Czasy zgłoszone późno w czwartek powiedział personelowi, że nawet go nie czytał, zanim został opublikowany. W rzeczywistości nadal nie jest jasne, kto go przeczytał lub podpisał, zanim został opublikowany.

Niemniej jednak, Bennet napisał na Twitterze „Times Opinion jest winien naszym czytelnikom przedstawienie im kontrargumentów, zwłaszcza tych wysuwanych przez ludzi, którzy mogą ustalać politykę”. On także tweetował „Rozumiemy, że dla wielu czytelników argument senatora Cottona jest bolesny, a nawet niebezpieczny. Uważamy, że jest to jeden z powodów, dla których wymaga to publicznej kontroli i debaty”.

To ledwie uspokoiło burzę.

Ashley Feinberg z Slate zgłosiła się że centrum obsługi klienta Timesa zgłosiło odwołania w setkach, podczas gdy wielu pracowników nadal wściekało się. Cytowany dziennikarz New York Times, Marc Tracy Współautorka opinii „Timesa”, Roxane Gay, która powiedziała, że ​​artykuł Cottona „był podżegający i popierał okupację wojskową, jakby konstytucja nie istniała”.

W notatce dla personelu uzyskane przez Olivera Darcyego z CNN , wydawca A.G. Sulzberger powiedział: „Strona Op-Ed istnieje, aby oferować poglądy z całego spektrum, ze szczególnym uwzględnieniem tych, które podważają stanowiska zajmowane przez naszą Radę Redakcyjną”. Dodał, że Times nie „publikuje bylejakiego argumentu” i każdy artykuł musi być „dokładnym, w dobrej wierze badaniem aktualnych problemów”.

W artykule na stronie Times W czwartek Bennet podał powody opublikowania artykułu. Bennet powiedział, że zdecydowanie sprzeciwiał się użyciu wojsk federalnych i że „osobiście obawiał się, że dodanie wojska do mieszanki doprowadzi tylko do większej przemocy wobec niewinnych”.

Ale Bennet napisał: „Opublikowaliśmy argument Cottona po części dlatego, że zobowiązaliśmy się wobec czytelników Timesa do przeprowadzenia debaty na ważne pytania, takie jak ta. Podważyłoby to integralność i niezależność The New York Times, gdybyśmy publikowali tylko poglądy, z którymi zgadzali się redaktorzy tacy jak ja, i zdradziłoby to, co uważam za nasz podstawowy cel — nie mówienie ci, co masz myśleć, ale pomoc w myśleniu dla siebie.'

To tylko część tego, co napisał Bennet. I chociaż godne podziwu jest publikowanie różnych punktów widzenia, niepokojącą częścią artykułu Benneta było przyznanie, że „obawia się”, że dodanie wojska może prowadzić do przemocy. To strach większości ludzi. A ponieważ stawka jest tak wysoka — dosłownie życie i śmierć — pozwalanie na wyrażanie takich myśli w „Timesie” jest niebezpieczne i nieodpowiedzialne.

I nie jest tak, że artykuł Cottona wprowadzał nowy pomysł, który nie był wcześniej brany pod uwagę, i dlatego rozpoczynał wartościową debatę.

W tej chwili, kiedy kraj jest tak niespokojny, op-ed Cottona jest bardziej szkodliwy niż dobry. Gdyby Cotton chciał coś takiego napisać, mógłby użyć Twittera i nie miałby pomocy w dotarciu do jednej z największych firm medialnych na świecie.

Oczekuje się, że The Times zorganizuje dziś ratusz z pracownikami, w którym kierownictwo będzie musiało coś wyjaśnić. Co ciekawe, zaledwie kilka godzin po opublikowaniu artykułu Benneta i po tym, jak Bennet przyznał się personelowi, że nie czytał artykułu przed jego wydaniem, „Times” za pośrednictwem rzecznika prasowego opublikował następujące oświadczenie: „Zbadaliśmy artykuł i proces prowadzący do jego publikacji. Ta recenzja jasno pokazała, że ​​pospieszny proces redakcyjny doprowadził do opublikowania artykułu, który nie spełniał naszych standardów. W rezultacie planujemy zbadać zarówno krótkoterminowe, jak i długoterminowe zmiany, w tym rozszerzenie naszej operacji sprawdzania faktów i zmniejszenie liczby produkowanych przez nas Op-Edów”.

Niestety w tym przypadku ratusz i przegląd praktyk przyszły za późno. Szkoda już została wyrządzona.

W takich chwilach gazety lubią przypominać ludziom, że redakcja jest oddzielona od redakcji. To prawda. Te dwa działy nie konsultują się ze sobą. Są całkowicie niezależne od siebie.

Ale gazety mogą krzyczeć tak głośno, jak chcą i powtarzać tak często, jak chcą. Większość czytelników nadal tego nie rozumie. Wszystko, co wiedzą, żeby użyć tego przypadku jako przykładu, to coś, co ukazało się w „The New York Times”. Nie rozróżniają redakcji od redakcji.

I wiesz co? To nie wina czytelników. To coś, czego gazety nigdy nie będą w stanie dotrzeć do swoich czytelników i muszą wiedzieć, że za każdym razem, gdy coś jest publikowane, zwłaszcza przez redakcję.

Inną gazetą, która wciąż zajmuje się wewnętrznymi konfliktami, jest The Philadelphia Inquirer, o której wspomniałem w czwartkowym biuletynie . Nagłówek na felieton Ingi Saffron Mówienie o niszczycielskim i trwałym wpływie, jaki zniszczenie może mieć na miasto i społeczność, brzmiało: „Budynki też mają znaczenie”.

Odgrywając frazę „Black Lives Matter”, nagłówek był obraźliwy i głuchy. A personel Pytającego był naturalnie zdenerwowany. Wielu odmówiło pracy w czwartek, dzwoniąc, by powiedzieć, że jest „chory i zmęczony”.

Dziennikarze kolorowi w Pytającym wysłali list do kierownictwa to powiedział po części: „Jesteśmy zmęczeni pochopnymi przeprosinami i cichymi poprawkami, gdy ktoś coś schrzani. Mamy dość warsztatów, arkuszy roboczych i paneli różnorodności. Mamy dość pracy miesiącami i latami, aby zdobyć zaufanie społeczności — społeczności, które od dawna miały dobry powód, by nie ufać naszemu zawodowi — tylko po to, by zobaczyć, jak to zaufanie w mgnieniu oka eroduje przez nieostrożne, nieempatyczne decyzje”.

W artykule napisanym przez redaktorów Inquirer , gazeta przeprosiła i próbowała wyjaśnić nagłówek, nazywając go „nie do przyjęcia”. Napisali, że proces przebiegał normalnie, co oznacza, że ​​nagłówek napisał jeden redaktor, a przeczytał inny.

„Ten incydent jasno pokazuje, że potrzebne są zmiany i zobowiązujemy się do natychmiastowego rozpoczęcia” – czytamy w artykule.

Redaktorzy powiedzieli, że outlet dokona przeglądu ich procesu edycji i nadal będzie prowadzić szkolenia i dyskusje na temat „wrażliwości kulturowej”.

List zakończył się słowami: „Na koniec przepraszamy dziennikarzy Inquirer, zwłaszcza kolorowych, którzy wyrazili smutek, złość i zakłopotanie podczas dwugodzinnego spotkania w redakcji w środę. Na barkach czarno-brązowych dziennikarzy Inquirer spoczywa ogromna presja, a takie błędy popełniane przez publikację, dla której pracują, są głęboko demoralizujące. Słyszymy Cię i będziemy nadal słuchać, gdy pracujemy nad poprawą”.

Laura Ingraham z Fox News. (Zdjęcie AP/Mark J. Terrill, plik)

Trzymasz się sportu czy wyrażasz siebie? Laura Ingraham z Fox News była w czwartek bardzo podekscytowana – słusznie – swoimi bardzo różnymi reakcjami na sportowców rozmawiających o kwestiach politycznych i społecznych. W doskonałym przykładzie taśmy wideo, która nigdy nie umiera, a przeszłe słowa żyją wiecznie, hipokryzja Ingrahama wskazywała na stronniczość. I był tylko kolejnym przykładem tego, dlaczego dla wielu jest mało wiarygodna.

W 2018 roku, w swoim głównym programie, Ingraham powiedziała gwiazdom NBA LeBronowi Jamesowi i Kevinowi Durantowi (obaj Afroamerykanie), aby „zamknęli się i dryblowali” po tym, jak wystąpili przeciwko prezydentowi Donaldowi Trumpowi. Ale w tym tygodniu, mówiąc o komentarzach rozgrywającego New Orleans Saints, Drew Breesa (który jest biały), mówiącego, że nie zgadza się ze sportowcami klęczącymi podczas hymnu narodowego, Ingraham powiedział: „Cóż, może mieć swoje zdanie na temat tego, co oznacza klęczenie i flaga do niego. To znaczy, on jest osobą. Wyobrażam sobie, że ma jakąś wartość. Mam na myśli, że to wykracza poza futbol.

Oto tweet z klipami z obu wystaw.

W rozmowie z Yahoo Finance Brees powiedział, że nigdy nie zgodzi się z ludźmi klęczącymi podczas hymnu narodowego, ponieważ za bardzo szanuje hymn i wojsko. Brees był ostro krytykowany, w tym przez kolegów z drużyny, za komentarze, które z pewnością wydawały się lekceważące Afroamerykanów i powód, dla którego wielu sportowców klęka przed hymnami. Brees ma od czasu przeprosin .

James odpowiedział Ingrahamowi na Twitterze : „Jeśli nadal nie wiesz, dlaczego trwają protesty. Dlaczego zachowujemy się tak, jak jesteśmy, ponieważ jesteśmy po prostu F-N zmęczeni tym leczeniem tutaj! Czy możemy to dla ciebie rozłożyć na coś prostszego niż to tutaj???? I dla moich ludzi nie martw się, nie przestanę, dopóki nie zobaczę.

Mój kolega z Poyntera Doris Truong napisała potężną kolumnę prosząc liderów redakcji o zwiększenie aktywności i wsparcie kolorowych dziennikarzy w tym czasie. Ona pisze:

Byliśmy w agonii. Zawsze jesteśmy w agonii.

Ponieważ nie możemy ukryć naszej rasy.

Ponieważ nasze społeczności cierpią nieproporcjonalnie.

Mniej płacy. Gorsza opieka zdrowotna. Podszewka. Desery spożywcze. Utracone możliwości edukacyjne.

Ale wciąż się pojawiamy. Czy ty słuchasz?

To, co pisze, dotyczy nie tylko organizacji dziennikarskich, ale każdego biznesu. Przeczytaj to. To ważne.

Doniesiono o Ryanie Deto z City Paper Pittsburgha że Alexis Johnson, reporterka Pittsburgh Post-Gazette, została wycofana z relacjonowania protestów z powodu tweeta, który wysłała 31 maja. Johnson napisał na Twitterze z czterech zdjęć śmieci ułożonych na ziemi i napisał: „Przerażające sceny i następstwa samolubnych ŁUPIERKÓW, którzy nie dbają o to miasto!!!!! …. oh czekaj przepraszam. Nie, to są zdjęcia z tylnej klapy koncertu Kenny'ego Chesneya. Ups.

Deto poinformował, że Gildia Gazety z Pittsburgha wysłała list do członków związku w gazecie, w której twierdzi, że Post-Gazette uważał, że Johnson „wykazał stronniczość i jako taki nie może już opisywać niczego związanego z protestami przeciwko policyjnemu morderstwu George'a Floyda i systemowym rasizm, który zbyt długo był brudną częścią naszej narodowej tkanki”.

Poproszony o komentarz, Johnson skierował pytania do reportera Post-Gazette Mike'a Fuoco, który jest prezesem gildii. Fuoco potwierdził tę historię i powiedział, że nie ma nowych wydarzeń. Wcześniej powiedział City Paper: „To taki niezwykły przypadek i za zgodą Alexis chcieliśmy poinformować naszych członków, co się dzieje. Jesteśmy zbulwersowani. A nasz międzynarodowy (związek) jest przerażony”.

Redaktor wykonawczy Post-Gazette, Keith Burris, nie odpowiedział na prośbę o komentarz.

To wstyd, że Johnson zostałby za to zawieszony. Poza tym, że była kompletnie przezabawna, jej tweet był oswojony i nie był dowodem na to, że nie mogła obiektywnie wykonywać swojej pracy.

Nic dziwnego, że Post-Gazette schodzi na głęboką wodę. To nie pierwsza kontrowersja, jaką post-Gazette wywołał w ostatnich latach w związku z rasą. Wydawca John Robinson Block, zwolennik prezydenta Trumpa, zamówił kiedyś artykuł redakcyjny kwestionujący rasizm, który pojawił się na Martinie Luther Kingu Jr. Day. Block następnie zwolnił popularnego rysownika redakcyjnego który często krytykował Trumpa.

(Zdjęcie AP/Jeff Chiu)

Od przyszłego tygodnia w Stanach Zjednoczonych Facebook będzie oznaczał strony, posty i reklamy z mediów kontrolowanych przez państwo. Obejmuje to sklepy takie jak Russia Today i Xinhua w Chinach. W końcu te etykiety pojawią się w innych krajach.

Nathaniel Gleicher, szef polityki bezpieczeństwa Facebooka, powiedział CNN Hadas Gold , „Niepokoi nas to, że państwowe media łączą władzę ustanawiania agendy podmiotu medialnego ze strategicznym wsparciem państwa. Jeśli czytasz relację z protestu, naprawdę ważne jest, abyś wiedział, kto ją pisze i jaką ma motywację. Celem tego jest zapewnienie, że opinia publiczna zobaczy i zrozumie, kto za tym stoi”.

Dobry zestaw paneli na dzisiejszy „Tydzień Waszyngtonu”. (20:00 czasu wschodniego w większości stacji PBS). Jonathan Martin z New York Times, Amna Nawaz z „PBS NewsHour”, Paula Reid z CBS News i Pierre Thomas z ABC News dołączają do gospodarza Roberta Costy.

Masz opinię lub wskazówkę? Wyślij e-mailem do Toma Jonesa, starszego pisarza medialnego Poyntera, na e-mail.

Chcesz otrzymać tę informację w swojej skrzynce odbiorczej? Podpisz tutaj.