Rekompensata Za Znak Zodiaku
Podstawa C Celebryci

Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku

Chcesz wiedzieć, co naprawdę dzieje się w Iranie? Lekcja dla branży informacyjnej

Biznes I Praca

Zrzut ekranu.

„Puk, puk! Witaj Wolny Świecie! … Możesz nas usłyszeć?' Te słowa są częścią tweet przez irańskiego niezależnego dziennikarza Mohammada Mosaeda, który go dostał aresztowany 22 listopada w Iranie.

Aby opublikować ten tweet, użył 42 różnych serwerów proxy, aby uzyskać dostęp do Internetu podczas ogólnokrajowego wyłączenia narzuconego przez państwo irańskie. Zamknięcie internetu było reakcją na protesty, które wybuchły 15 listopada w ponad 100 miastach po wzroście cen gazu. Te słowa ilustrują bezradne uczucie, jakie odczuwało wielu Irańczyków w czasie protestów – poczucie wyobcowania z reszty świata, niezauważenia i niesłyszenia przez międzynarodową prasę.

Wraz ze spiralą wydarzeń od czasu zabójstwo irańskiego generała dywizji Qasema Soleimaniego przez wojsko amerykańskie 3 stycznia Iran był we wszystkich wiadomościach. Dynamiczna i zmieniająca się scena w Iranie dostarcza interesujących lekcji dla branży informacyjnej. Zagraniczni dziennikarze i analitycy starają się nadać znaczenie rozgrywającym się wydarzeniom, podczas gdy odbiorcy wiadomości mają trudności ze zrozumieniem regionów, kultury i bieżących wydarzeń.

Czy dobre dziennikarstwo może przetrwać w tym środowisku? Jako ktoś, kto kierował perskojęzyczną organizacją medialną na emigracji w Iranie, opowiadam się za dywersyfikacją redakcji i budowaniem silniejszych mostów między wiarygodnymi, niezależnymi mediami diaspory i dziennikarzami a uznaną prasą zachodnią.

Ogólnopolski, tygodniowy, totalny zamknięcie internetu egzekucja dokonana przez rząd irański w listopadzie była rażącym naruszeniem praw obywateli do dostępu do informacji i wolności wypowiedzi. Była to również próba utrudnienia komunikacji i uniemożliwienia dotarcia obrazów i filmów do świata zewnętrznego.

Takie nadużycie rządu sprawia, że ​​zachodniej prasie coraz trudniej jest relacjonować to, co dzieje się w kraju, do którego i tak już bardzo trudno jest uzyskać dostęp dla zagranicznych dziennikarzy.

Kilku korespondentów zagranicznych mieszka i pracuje w Iranie, ale to trudne. Reporter Washington Post, Jason Rezaian, spędził prawie 1,5 roku w irańskim więzieniu. Holenderski korespondent Thomas Erdbrink, który relacjonował z Iranu od 17 lat, od ponad roku nie otrzymał nowej akredytacji prasowej, co utrudnia mu pracę.

Jeśli międzynarodowe relacje z Iranu coś nam pokazują, to to, że zachodnie media czerpią korzyści ze współpracy z irańskimi mediami na uchodźstwie i mediami diaspory. Są to lokalne (w tym przypadku perskie) niezależne organizacje medialne działające poza granicami kraju. Mają ugruntowaną pozycję, z dużymi sieciami dziennikarzy o takich samych standardach etycznego dziennikarstwa, jak w krajach zachodnich. Są świadomi sytuacji bezpieczeństwa i strategii łagodzenia, nie mają ograniczeń językowych i mają rodzime zrozumienie zarówno kontekstu społeczeństwa obywatelskiego Iranu, jak i irańskiej polityki.

Po prawie 10 latach pracy dla niezależnej irańskiej organizacji medialnej, działającej w Holandii – w tym przez pięć lat na stanowisku dyrektora – byłem świadkiem wyzwań związanych z intymnymi reportażami o kraju, który nie zna wolności prasy, przez dziennikarzy, którzy są zmuszeni do życia i pracować na wygnaniu.

Podczas mojego pobytu tam informowaliśmy o Zielonym Ruchu, umowie nuklearnej, sankcjach i wszystkich napięciach geopolitycznych. Ale przede wszystkim było wiele doniesień na temat krajowych wydarzeń w Iranie – dotyczących społeczeństwa obywatelskiego i tematów związanych z prawami człowieka oraz dogłębnej analizy. Doszło również do nękania i ataków ukierunkowanych na naszą operację przez państwo irańskie.

Często kontaktowała się ze mną holenderska prasa podczas dużych wydarzeń związanych z Iranem. Holenderscy redaktorzy często pytali mnie, czy znam kogoś Irańczyka, który mógłby krótko skomentować wiadomości z własnej perspektywy – a nie z doświadczenia zawodowego jako dziennikarzy relacjonujących to samo wydarzenie. Chociaż udało mi się skomentować holenderskie wiadomości, wiadomościami kierowali głównie ich zagraniczni korespondenci biurowi.

Wymowny przykład udanego reportażu za pośrednictwem mediów diaspory: BBC perski oraz New York Times mogli donieść o masowych zabójstwach protestujących w południowo-zachodnim irańskim mieście Mahszahr na początku grudnia.

Na tym obszarze mieszka duża etniczna populacja arabska, mniejszościowa grupa w Iranie, która spotyka się z dużą dyskryminacją. Relacjonując ofiary protestów, Associated Press zgłoszone z irańskiej telewizji państwowej, która fałszywie twierdziła o wielogodzinnej walce zbrojnej z buntownikami, którą siły bezpieczeństwa musiały zakończyć z użyciem siły zbrojnej ze względu na bezpieczeństwo narodowe. W rzeczywistości świadkowie powiedzieli mediom, że uzbrojeni strażnicy zabili kilku protestujących, którzy zablokowali drogę, strzelając do nich bez ostrzeżenia. Następnie strażnicy otoczyli pozostałych protestujących, którzy wpadli na bagno i zabili aż 100 z karabinów maszynowych.

Strażnicy zabrali zwłoki ze sobą tylko po to, by zwrócić je rodzinom pięć dni później po tym, jak rodziny podpisały dokumenty, że nie będą organizować pogrzebów ani udzielać wywiadów mediom.

Ta historia krążyła w Internecie w mediach diaspory i wśród lokalnych dziennikarzy, zanim The New York Times zdążył sprawdzić fakty z własnymi źródłami i podzielić tę historię na arenie międzynarodowej. Było to możliwe, ponieważ „Times” współpracuje z irańską dziennikarką Farnaz Fassihi, która pochodzi i jest znawcą Iranu — mówi i czyta po persku i ma kontakty w kraju. Bez tych sieci i powiązań historia mogłaby pozostać niezauważona w społeczności międzynarodowej.

Rola mediów diaspory w relacjach na temat Iranu była znacząca zarówno podczas listopadowych protestów, jak iw ciągu ostatniego miesiąca. W przypadku katastrofy samolotu Ukraińskich Linii Lotniczych, lot PS752, New York Times ujawniono dochodzenie jak wydarzenia rozwijały się w ciągu trzech dni po katastrofie i jak wyżsi urzędnicy próbowali ukryć własne działania podczas zestrzelenia samolotu.

Oprócz roli USA i Kanady, które zostały zaproszone przez Iran do zbadania miejsca katastrofy, częścią presji, która doprowadziła do przyznania się do winy sił zbrojnych Islamskiej Republiki Iranu, był wpływ opinii publicznej, która po części jest ukształtowany przez niezależne media diaspory. Według „Timesa”, „perskie kanały satelitarne działające z zagranicy, główne źródło wiadomości dla większości Irańczyków, nadawały ogólne relacje z katastrofy, w tym raporty zachodnich rządów, że Iran zestrzelił samolot”.

Dziennikarz Fassihi niedawno przemawiał na panelu , mówiąc o ukrywającym śledztwie: „Myślę, że dla reporterów pracujących z daleka jedynym sposobem, aby to zrobić, jest praca w Iranie, jeśli masz wiele lat śledzenia tej historii, jeśli mówisz w farsi i jeśli zbudujesz źródła”.

Inni irańsko-amerykańscy dziennikarze z panelu, w tym Rezaian z The Washington Post, podkreślali znaczenie zrozumienia języka i posiadania głębokiej wiedzy kontekstowej w walce z dezinformacją.

Innym przykładem relacji medialnych Iranu jest wideo, na którym ukraiński samolot został trafiony przez irańską rakietę nad Teheranem. Irański ekspert ds. wolności w Internecie działający w mediach perskiej diaspory udostępnił wideo na lokalnym kanale Telegram (aplikacja do przesyłania wiadomości popularna wśród Irańczyków). Christiaan Triebert, były śledczy Bellingcat, który obecnie pracuje dla The New York Times, cętkowany to.

Po pierwszym udostępnieniu filmu zespół śledczy Times był w stanie zweryfikować i publikować nagranie i jego ustalenia — że samolot został najprawdopodobniej trafiony przez irańską rakietę. Osoba, która ją początkowo udostępniła, Nariman Gharib, napisał na Twitterze , „(the) 00,19 sekund wideo z mojego anonimowego źródła w Iranie ZMIENIŁO wszystko. Po jednej stronie mieliśmy Irańską Maszynę Propagandową, po drugiej badacze, zespoły śledcze z całego świata.

Triebert podziękował Irańczykom za udostępnienie zdjęć online i reporterom w kilka tweetów , oraz wspomniany że posiadanie perskiego mówcy w zespole „wzbogaciło analizę i poszerzyło nasze relacje o incydencie z PS752”.

Inne redakcje nie są The New York Times i nie mają swoich możliwości ani zasobów.

Większość zespołów redakcyjnych jest wciąż strasznie jednorodna, co skutkuje ograniczonym wielojęzycznym personelem i wiedzą ekspercką. Mają trudności ze znalezieniem ekspertów z odpowiednimi umiejętnościami językowymi i głębokim zrozumieniem regionów i kontekstu kulturowego, zwłaszcza gdy zewnętrzny korespondent krajowy nie wchodzi w grę, jak ma to miejsce w przypadku Iranu.

Lista najczęściej pytani goście poproszony o komentarz na temat relacji Iran-USA Napięcia w amerykańskich sieciach kablowych pokazują, jak poważna jest sytuacja. Spośród 32 najczęściej pytanych gości (top 10 z największą liczbą występów w sieci) nie było żadnych Irańczyków ani Irańczyków-Amerykanów.

Społeczności diaspory mogą odegrać ważną rolę w wypełnianiu luki informacyjnej. Współpraca w zakresie treści, sprawdzania faktów i wymiany wiedzy służyłaby odbiorcom, pomogłaby w walce z dezinformacją i wzmocniła pozycję dziennikarzy. Dla przyszłości dziennikarstwa w państwach zamkniętych, takich jak Iran, coraz ważniejsza jest technologia, podobnie jak powiązania międzyludzkie.

Wiele niezależnych organizacji medialnych, które prowadzą dziennikarstwo dla krajów o bardzo małej wolności prasy lub krajów skonfliktowanych, zmuszonych jest do działania z zagranicy. Zmagają się z modelami finansowania i polegają na pomocy rozwojowej, która wiąże się z wysokimi kosztami utrzymania sieci i bezpieczeństwa.

Prasa zachodnia ma trudności z przyciągnięciem zróżnicowanej grupy dziennikarzy i uzyskaniem dostępu do tych krajów. Poprzez ustanowienie wymiany, na przykład z zachodnimi mediami kupującymi treści, usługi doradcze i tłumaczeniowe z mediów wygnanych, można złagodzić niektóre negatywne skutki jednorodności redakcji oraz rozwiązać problemy z dostępem i barierami językowymi. Jednocześnie może pomóc tym bardzo potrzebnym grupom medialnym na wygnaniu rozwiązać problemy związane ze zrównoważonym rozwojem i budować potencjał.

Jest o wiele więcej krajów, w których protesty, konflikty, łamanie praw człowieka i tłumienie wolności słowa mają miejsce na dużą skalę, co wiąże się z podobnymi wyzwaniami jak raportowanie. Aby wyciągnąć wnioski z doświadczeń mediów związanych z wydarzeniami w Iranie, dobrze byłoby, gdyby zarówno zachodnie, jak i diaspory/wygnane organizacje medialne były otwarte na budowanie powiązań, rozszerzanie zaufanych sieci i budowanie powiązań na przyszłość.

Jest to konieczne, aby opowiedzieć historie tych, którzy są uciszani w lepszy, dokładniejszy i bardziej aktualny sposób w chwilach niepokoju, z których wiele z pewnością dopiero nadejdzie.

Rieneke Van Santen jest konsultantką ds. mediów i byłym dyrektorem Zamaneh Media, niezależnej perskiej mediów dla Iranu, która działa z Amsterdamu w Holandii. Mieszka w Holandii i można się z nią skontaktować pod adresem rieneke@dendezo.com.