Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku
Krótko i słodko: opowiadanie historii w 300 słowach
Archiwum
[UWAGA REDAKTORA: To jest zredagowana wersja artykułu, który pojawił się w Pisanie rzeczy , comiesięczny biuletyn Obserwator Charlotte grupy pisarskiej. Obserwator redaktor funkcji Michael Weinstein, wraz z asystentem redaktora metra Michaelem Gordonem, jest współredaktorem biuletynu.]
Brady Dennis był nocnym reporterem policji w biurze Tampa firmy Poynter St. Petersburg (Fla.) Times kiedy zaczął pisać „300 słów”, serię opowiadań o zwykłych ludziach, w 2004 roku. W tym roku , wygrał Nagroda Erniego Pyle'a za zainteresowanie ludzi pisaniem do jego serii. Trwają historie „300 słów” wraz ze zdjęciami autorstwa Czasy fotograf Chris Zuppa, na pierwszej stronie działu wiadomości lokalnych gazety, mniej więcej raz w miesiącu. Aby znaleźć swoje historie, Zuppa i Dennis myślą o chwili, którą chcą uchwycić, a następnie znajdują temat, który najlepiej definiuje ten moment. Dennis jest teraz reporterem ds. ogólnych zadań w Czasy Biuro Tampa. Przeprowadziłem z nim wywiad przez e-mail, aby dowiedzieć się, czego nauczył się o opowiadaniu historii w małych dawkach.
MICHAEL WEINSTEIN: Jak wpadłeś na pomysł napisania 300-wyrazowych opowiadań?
BRADY DENIS: Po raz pierwszy wyśniło mi się „300 słów”, pracując jako reporter nocnych policjantów w Tampie. Na początek chciałem projekt, który oferowałby oderwanie się od zwykłego morderstwa i chaosu, które zwykle relacjonowałem (i cieszyłem się z tego). Ale co ważniejsze, chciałem zaryzykować i zaoferować coś w sekcji metra, do czego czytelnicy nie byli przyzwyczajeni, coś innego, co sprawiłoby, że zwolniliby, odetchnęli i spojrzeli na mijanych codziennie ludzi trochę inaczej. Wiedziałem, że chcę, aby teksty były krótkie — nigdy nie przeskakują z 1B — i podkreślają ludzi, którzy inaczej nigdy nie trafiliby do gazety. Na szczęście [pracowałem] z fotografem, który podzielał tę wizję i odważnym redaktorem, który chciał wypróbować nowe podejście i odeprzeć sceptyków.
Nawiasem mówiąc, dużą inspiracją dla serii były kolumny „Ludzie”, które Charles Kuralt napisał dla Wiadomości Charlotte we wczesnych latach pięćdziesiątych [patrz www.charleskuraltspeople.com ].
Jaka była najłatwiejsza rzecz w ich robieniu?
Najłatwiej było mi całkowicie zaufać ludziom, których znaleźliśmy. Wierzę, że każda osoba ma nie tylko historię do opowiedzenia, ale każda ma historię, która ma znaczenie. Zawsze czułam się pokorna w obecności codziennych, „zwykłych” ludzi, którzy chcą dzielić z nami swoje życie. Daj mi je każdego dnia przez polityków i celebrytów.
Co było najtrudniejsze?
Najtrudniejszą rzeczą, jak sądzę, było znalezienie w każdym utworze motywu, który byłby uniwersalny – miłość, strata, śmierć, zmiana, nowy początek. Coś, do czego każdy mógłby się odnieść na ludzkim poziomie. Nie sądziłem, że wystarczy powiedzieć: „Słuchaj, oto interesująca osoba”. Chciałem uchwycić tę osobę w momencie, w którym czytelnicy mogliby powiedzieć: „Rozumiem. Byłam tam.'
Czego nauczyłeś się o pisaniu opowiadań z początkiem, środkiem i końcem?
Nauczyłem się, że nie potrzeba 3000 słów, aby ułożyć początek, środek i koniec. Dobra historia to dobra historia, bez względu na jej długość. A czasem te krótsze okazują się [być] potężniejsze niż te wietrzne.
To powiedziawszy, istnieje ryzyko, że zabrzmię, jakbym opowiadał się za bardzo krótkimi historiami bez tradycyjnego wykresu orzechowego. Bynajmniej. Uważam, że bez względu na to, jak długa lub krótka historia, ludzie powinni wiedzieć, dlaczego jest ważna i warta ich czasu. Nie wystarczy namalować ładny obraz. Musimy starać się opowiedzieć im coś o świecie, co ma znaczenie, być dziennikarzami, a nie tylko gawędziarzami. Mam nadzieję, że w nietradycyjny sposób „300 Words” to zrobi.
Czy dzięki temu jesteś lepszym reporterem? Lepszy pisarz?
Absolutnie. „300 słów” uczyniło mnie lepszym reporterem, zmuszając mnie prawie przede wszystkim do polegania na obserwacji. Zauważ, że większość utworów nie zawiera prawie żadnych cudzysłowów. Nie rozmawiałem z ludźmi tak często, jak po prostu zamykałem usta, obserwowałem i słuchałem. Nie robimy tego wystarczająco.
Dzięki temu stałem się pisarzem bardziej ekonomicznym. Mając tylko 300 słów do stracenia, każde z nich musiało mieć znaczenie. Próbowałem zastosować tę zasadę do innych historii, które robię, nawet tych długich. Chodzi o to, aby odciąć tłuszcz i pozostawić tylko mięśnie. Jak mój redaktor, Neville Green, wielokrotnie powtarzał: „Mniej znaczy więcej”. Dotyczy to większości historii, które piszemy.
Jak pomógł ci redaktor?
Neville
Zielony pomógł na tak wiele sposobów. Napisał większość nagłówków. Pomógł
skróciłem wiele niepotrzebnych zdań, znacznie poprawiając historie z
każda zmiana. A czasami po prostu umieszczał ten uniwersalny motyw, którym byłam
szukanie w perspektywie. „Czy ta historia nie jest o…”
zacząć, a on zawsze będzie martwy.
Czy o coś jeszcze powinienem zapytać?
Jedną z rzeczy, którą chciałbym zaproponować, jest moja opinia, że teraz, bardziej niż kiedykolwiek, powinniśmy być gotowi podjąć ryzyko i uczynić z czytania artykułu nieprzewidywalne i interesujące ćwiczenie. „300 słów” to był wysiłek. Ale jest milion innych możliwości, a dziennikarze to całkiem bystrzy ludzie. Wystarczy chęć zaryzykowania czegoś nowego.