Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku
Publicystka Justina Baldoniego powiedziała, że nigdy nie prowadziła oszczerczej kampanii – całą robotę wykonał Internet
Rozrywka
Dramat wokół filmowej adaptacji To kończy się na nas nie wygląda na to, żeby szybko się skończył. W grudniu 2024 r. Blake’a Lively’ego złożyła pozew przeciwko swojej koleżance z planu i reżyserowi filmu, Justina Baldoniego , a także kilka innych. Zarzuciła w nim, że Baldoni molestował ją seksualnie, stworzył wrogie środowisko pracy, a następnie prowadził kampanię mającą na celu „zniszczenie” jej reputacji.
Kontynuacja artykułu poniżej ogłoszeniaJeśli chodzi o tę rzekomą kampanię oszczerstw, pozew obejmował specjalistę ds. public relations, który pracował dla Wayfarer Studios, firmy produkcyjnej, której współzałożycielem był Baldoni. Teksty pomiędzy Baldonim i Jennifer Abel zostały następnie ujawnione opinii publicznej w formie artykułu New York Timesa . Od tego czasu Abel odpowiedział na te SMS-y i pozew w prywatnej grupie na Facebooku. Jej post trafił do mediów społecznościowych. Oto, co wiemy.

Odpowiedź publicystki Justina Baldoniego, Jennifer Abel, wydaje się nieco defensywna.
Odpowiedź Abla była taka przesłane do Reddita I udostępnione przez konto Deux Moi na Instagramie , jawi się jako bardziej defensywna niż przepraszająca. Zaczyna od stwierdzenia, że obrona przed rówieśnikami to coś, czego nie wyobraża sobie, że kiedykolwiek będzie musiała zrobić, ale „oto jesteśmy”. Odnośnie tego jak New York Timesa otrzymała wiadomości tekstowe, Abel twierdzi, że podejrzewa, że ktoś z jej dawnej firmy przekazał je do placówki.
Pracując nad kampanią Baldoniego, nadal pracowała w tej firmie i twierdzi, że jej poprzednia firma nadal miała dostęp do wiadomości między nią a To kończy się na nas aktor. Abel nie oskarża tej firmy o jakiekolwiek niewłaściwe postępowanie i jedynie spekuluje, w jaki sposób Czasy dotarło do mnie z tymi wiadomościami.
Kontynuacja artykułu poniżej ogłoszeniaNastępnie Abel twierdzi, że rzekoma kampania oszczerstw tak naprawdę nigdy nie miała miejsca i obwinia „wybrane” SMS-y za utrwalanie narracji. „Nigdy nie ułatwiano żadnej negatywnej prasy ani planu walki społecznej, chociaż byliśmy na to przygotowani, ponieważ naszym zadaniem jest być przygotowanym na każdy scenariusz, ale nie musieliśmy niczego wdrażać, ponieważ Internet wykonał całą pracę za nas”. Następnie mówi, że omawiali taką kampanię i oznaczyli niektóre konta, gdyby były potrzebne, ale nigdy jej nie zrealizowali.

To, za co bierze odpowiedzialność, to niedojrzały charakter przekazów. „Jak wynika z tekstów, na drugim roku bawiliśmy się i znowu żartowaliśmy sobie prywatnie na temat reakcji Internetu na kobietę, której zespół w trakcie kampanii niesamowicie utrudniał nam życie” – pisze.
W jaki sposób Blake Lively rzekomo utrudniała życie Jennifer Abel i jej zespołu?
Abel szczegółowo opisuje, w jaki sposób według niej Lively utrudniała życie zespołowi ds. public relations. „Na początku kampanii poinformowano mnie, że drużyna przeciwna rozpowszechniała okropne historie o moim kliencie, aby zabezpieczyć się na wypadek niespełnienia wymagań określonych w kampanii” – pisze. To właśnie wtedy powołano zespół zarządzania kryzysowego. Jak to ujęła Abel, jej zadaniem jest „wspieranie filmu” i jak twierdzi, właśnie to zrobiła.
Kontynuacja artykułu poniżej ogłoszeniaPróbując wyprzedzić kobiety, które nie popierają kobiecych oskarżeń, Abel twierdzi, że przejrzała „dowody, fakty i niezbite dowody, które zaprzeczały wszystkim twierdzeniom i żądaniom na początku produkcji”. W związku z tym zdecydowała się stanąć po stronie swojego klienta, Baldoniego, którego opisuje jako osobę, która „poświęciła swoje życie równemu traktowaniu innych, zwłaszcza kobiet”.
Abel kończy post stwierdzeniem, że jej klientka nie jest idealna i powtarza to tak często, że próbuje ograniczyć jego autodeprecjonowanie w obawie, że może zostać „odbrane w niewłaściwy sposób”. Według Abel to nie jej miejsce, aby mówić o tym, co czuła Lively w takich chwilach. Jeśli to, co twierdzi Lively, nie jest prawdą, Abel czuła, że musi zrobić to, co uważa za słuszne.