Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku
Globe broni decyzji o opublikowaniu zdjęcia, nazwisko Kobe Accuser
Archiwum
Jeffrey Rodack jest redaktorem zarządzającym Glob , który niedawno opublikował nazwisko i zdjęcie kobiety oskarżającej Kobe Bryanta o gwałt. Jest byłym redaktorem miejskim Słońce-Strażnik , gazety Tribune Company w Fort Lauderdale na Florydzie, a wcześniej pracował jako asystent redaktora miejskiego w grupie prasowej Scripps-Howard. Jest byłym wielokrotnie nagradzanym reporterem z 30-letnim doświadczeniem dziennikarskim. Tutaj odpowiada na Kolumna Kelly McBride na Glob decyzja o zidentyfikowaniu oskarżyciela Bryanta.
Zadzwoniłem do mojego 25-letniego syna, który pracuje dla agencji marketingowej w Los Angeles, i powiedziałem mu, że myślimy o nazwaniu młodej kobiety, która oskarża Kobe Bryanta o gwałt.
Bez wahania wyrzucił jej imię.
Należy zauważyć, że nie jest on fanem Bryanta i nigdy w życiu nie oglądał meczu Lakersów ani, jeśli o to chodzi, żadnego meczu NBA.
Ale, podobnie jak miliony innych, mieszka w Internecie i zauważa, że jej imię jest tam od miesięcy.
Rzeczywiście ma. Jej imię – i różne zdjęcia – pojawiły się ponad 2500 razy w wyszukiwarce Google – i to PRZED Glob opublikowała jej nazwisko.
Każdy, kto zdalnie zainteresował się sprawą i ma połączenie z Internetem, miał dostęp do jej tożsamości prawie od dnia, w którym po raz pierwszy pojawiła się historia.
Oprócz tysięcy wzmianek, jakie otrzymał w Internecie, prezenter radiowy Tom Leykis wielokrotnie wymieniał jej imię w swoim programie. Adwokat Bryanta, Pamela Mackey, wypowiedziała swoje imię sześć razy na otwartym sądzie. A jej nazwisko przez krótki czas zostało nawet opublikowane przez urzędników sądowych na oficjalnej stronie internetowej.
Diane Carman, felietonistka Poczta w Denver , pisze : „Tożsamość 19-letniej kobiety, która oskarżyła Kobe Bryanta o gwałt, była najgorzej strzeżoną tajemnicą w Ameryce jeszcze przed Glob umieściła jej imię i zdjęcie ze studniówki na okładce w zeszłym tygodniu.
I reporterka Peggy Lowe, in artykuł w Wiadomości z Gór Skalistych , notatki Glob potwierdził „tajemnicę poliszynela”.
Prawda jest taka, że pomimo decyzji wydawców krajowych o zatajeniu informacji przed czytelnikami, wiele osób zna tożsamość kobiety od dłuższego czasu.
Tym razem jednak ich informacje nie pochodziły z gazet codziennych ani z telewizji. Ludzie byli zmuszeni szukać informacji gdzie indziej.
I zanim któryś z was powie, że nie zależy wam na ludziach korzystających z Internetu w celu uzyskania informacji, pozwolę sobie zaznaczyć, że większość organizacji informacyjnych ma swoje własne strony internetowe stworzone specjalnie po to, by przyciągnąć te same osoby.
Mimo to samozwańcza policja etyki i moralności wśród krajowych dziennikarzy nadal odmawia swoim czytelnikom wszystkich faktów z historii, którą omówili od pierwszego dnia.
Carman, w swoim felietonie w Poczta , pyta: „Czy uznajemy, że ktoś, kto chce wiedzieć, ma już imię kobiety i publikujemy je? A może kurczowo trzymamy się naszej obłudy, dalej publikujemy każdy tandetny szczegół na temat psychiki kobiety, jej zachowania, życia seksualnego, a nawet majtek i nadal ukrywamy jej imię?
Pomimo faktu, że krajowe gazety nadal donoszą o wszystkich aspektach życia oskarżyciela Bryanta, „nawet jej majtek”, potępiła Kelly McBride z The Poynter Institute Glob w kolumnie na tej stronie internetowej za „robienie tego, co robią tabloidy, przesuwanie granic przyzwoitości w celu sprzedaży gazet i przyciągnięcia uwagi”.
Pozwolę sobie być innego zdania.
Glob robi to, czego do tej pory nie zrobiła żadna gazeta w Stanach Zjednoczonych w sprawie Bryanta — dostarczanie czytelnikom WSZYSTKICH informacji. Kiedy ostatnio patrzyłem, to miała być misja każdego dziennikarza.
McBride argumentuje również: „Wciąż nie ma usprawiedliwienia dla dziennikarzy, aby odejść od standardowej praktyki przyznawania tej konkretnej kobiecie anonimowości wraz z milionami innych ofiar gwałtu”.
Inne ofiary gwałtu?
Sformułowanie jest dość niepokojące dla kogoś, kto kwestionuje etykę Glob . To wyraźnie sugeruje, że kobieta, o której mowa, jest ofiarą gwałtu.
Nie jest — przynajmniej na razie. To ktoś, kto oskarża mężczyznę o gwałt, straszną i poniżającą zbrodnię.
Warto zauważyć, że gwałt to jedyne przestępstwo, w którym dziennikarze automatycznie zakładają winę oskarżonego i ujawniają jego nazwisko, ale robią wszystko, aby chronić oskarżyciela. I, podobnie jak pani McBride, często nazywają oskarżyciela „ofiarą”, mimo że nie stwierdzono jeszcze winy ani niewinności.
Więc wstydź się pani McBride. I wstydź się wszystkim innym, którzy robią wszystko, aby być „uczciwym i etycznym”, podczas gdy nieustannie potępiacie oskarżonego w takich przypadkach i chronicie oskarżyciela.
Twoim zadaniem jest dostarczanie informacji, a nie działanie jako ława przysięgłych.
Ale komentarze McBride'a są symptomatyczne dla ogólnych problemów z dziennikarzami i tą sprawą. Sugeruję, że nadszedł czas, aby wydawcy krajowi przestali stosować moralność z lat 50. do zbierania informacji z 2003 roku.
To po prostu nie działa. A twoi czytelnicy zasługują na więcej.