Rekompensata Za Znak Zodiaku
Podstawa C Celebryci

Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku

Fareed Zakaria, Donald Trump i sztuka nazywania bullsh*t

Biuletyny

Fareed Zakaria, dziennikarz CNN, bierze udział w Clinton Global Initiative, poniedziałek, 24 września 2012 r. w Nowym Jorku. (Zdjęcie AP: Mark Lennihan)

Właśnie usłyszałem Fareed Zakaria CNN w rozmowie z Wolfem Blitzerem, odnieść się do Donalda Trumpa jako „bzdury artysta”.

To niespodziewane użycie rozgrzewa wojny językowe, które stały się tak widoczne w relacjach z tej kampanii prezydenckiej. Co dalej, sprytna analiza tego, jak jeden z kandydatów „wypieprzył” w tej debacie?

Nie chodzi o mycie ust Zakarii mydłem. Jest wiele do powiedzenia na temat szczerej rozmowy , zwłaszcza w wyborach, w których pojawiło się jedno zafałszowanie po drugim. Ale od dawna istnieje, nawet wśród najbardziej słonych reporterów, tradycja publicznego języka, która staje się coraz trudniejsza do utrzymania.

Spójrzmy na frazę w kontekście. Właśnie cytowano Trumpa, który próbował wyjaśnić swoje wypowiedzi na temat Rosji i Krymu. Oto Zakaria:

Cóż, jest tu pewien schemat. Wilk, za każdym razem, gdy pokazuje się, że Donald Trump jest wyraźnie ignorantem w podstawowych kwestiach porządku publicznego, jakimś dobrze znanym fakcie, wraca z pewną brawurą i próbuje to wyjaśnić tweetem lub oświadczenie. Zrobił to na Brexicie, zrobił to na triadzie nuklearnej, zrobił to na tym, jak działają amerykańskie rynki długu, myślał, że Tim Kaine był gubernatorem New Jersey, a teraz z tym.

I trochę zabawnie jest patrzeć: jak zamierza tym razem to zrobić? O co on będzie się spierał? Zwykle dodaje, że prasa go nienawidzi. Ale jest określenie na tego rodzaju rzeczy. To jest tryb gównianego artysty. Czasami jest to zabawne, zabawne, jeśli facet próbuje sprzedać ci mieszkanie lub samochód, ale dla prezydenta Stanów Zjednoczonych jest to głęboko niepokojące.

Gówniany artysta. To było jedno z ulubionych wyrażeń mojego taty, zwykle wskazywane na torbę od wiatru w telewizji lub dmuchanie na ulicy. To, że powinno to zostać wypowiedziane w standardowym wywiadzie prasowym przez eleganckiego komentatora CNN, powinno spowodować, że zmarły komik George Carlin zakrztusi się gdzieś w niebie swoją wielką krewetką.

W pewnym sensie użycie „bzdury” w tym kontekście może być postrzegane jako kolejne skażenie wypowiedzi politycznej, retoryka Trumpa działająca jak gigantyczny wir, zasypujący nim wszystko i wszystkich. (Pamiętasz, jak grzeczny Marco Rubio mówił o swoich „rękach?”) Ale nie tak szybko. Może nie chodzi o degradację języka, ale o wyniesienie „pierdolenia” jako terminu sztuki. Mam przed sobą dowody.

Pierwszy to malutki tom wydrukowany przez Princeton University Press pod tytułem „On bullshit” Harry'ego G. Frankfurta. Wystarczy akapit otwierający pracę z 2005 r.:

Jedną z najbardziej charakterystycznych cech naszej kultury jest to, że jest w niej tyle bzdur. Wszyscy to wiedzą. Każdy z nas wnosi swój udział. Ale zwykle przyjmujemy tę sytuację za pewnik. Większość ludzi jest raczej pewna swojej zdolności do rozpoznawania bzdur i unikania ich nabierania. Zjawisko to nie wzbudziło więc zbytniego rozmyślnego zaniepokojenia ani nie wzbudziło wielu trwałych dociekań.

Proszę o wybaczenie, profesorze? Chcę, żebyś wiedział, że jeden z mecenasów dziennikarstwa, nie kto inny jak Ernest Hemingway, głosił dawno temu że każdy pisarz ma moralny obowiązek opracować „wbudowany, odporny na wstrząsy wykrywacz gówna”.

W zupełnie nowej książce pisarz Josh Bernoff oferuje porady na temat „Pisania bez bzdur”, tomu zaprojektowanego, aby „Zwiększ swoją karierę, mówiąc, co masz na myśli”.

W pierwszym rozdziale, zatytułowanym „Przekrocz bzdury”, Bernoff argumentuje:

Napływa fala bzdur.

„Twoja skrzynka e-mail jest pełna nieistotnych, kiepsko napisanych bzdur. Twój szef mówi żargonem i frazesami. Strony internetowe, które czytasz, są nieprzeniknione i niezrozumiałe. Bzdury są ciężarem dla nas wszystkich, uniemożliwiając nam wykonanie użytecznej pracy.

Czuję tutaj napięcie. Z Frankfurtu i Bernoffa dowiadujemy się, że „bzdura” to dysfemizm (przeciwieństwo eufemizmu) dla żargonu, to znaczy dla rozdętego języka akademickiego lub biurokratycznego.

Ale użycie słowa „bzdury” jest antidotum, sposobem na powiedzenie, że cesarz, a w przypadku Trumpa, domniemany cesarz, nie ma ubrania.

W miarę zbliżania się wyborów, amerykańscy dziennikarze prawdopodobnie staną w obliczu wielu z tych samych nieprawdziwych oświadczeń, które Zakaria opisał wcześniej dzisiaj. Więc posłuchajmy dziennikarzy: bzdury czy nie bzdury? Oto jest pytanie.