Rekompensata Za Znak Zodiaku
Podstawa C Celebryci

Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku

Czego nauczyłem się o pisaniu, oglądając świąteczne filmy Hallmark

Raportowanie I Edycja

Przez ponad rok służyłem jako oficjalny opiekun mojej żony Karen Clark, która ma 46 lat. Dwa lata temu zdiagnozowano u niej raka piersi. Następnie przeprowadzono dwie operacje, trzy miesiące chemioterapii i 37 napromieniowań. Oczywiście było to doświadczenie zmieniające życie i z radością informuję, że wszyscy jej lekarze wyrażają wielki optymizm co do jej perspektyw.

Jako opiekun mogę zeznać, że cztery potężne siły połączyły się, aby pomóc nam obojgu w naszej walce:

  • Nauki medyczne
  • Modlitwa i magiczne myślenie
  • Jedzenie komfortowe (tłuczone ziemniaki i pudding z tapioki)
  • Znakomite filmy bożonarodzeniowe

Właśnie tę ostatnią siłę chcę omówić w tym eseju, który ma być przypowieść nie dla chorych na raka czy opiekunów, ale dla pisarzy na całym świecie. Każdego dnia staram się uczyć czegoś nowego o rzemiośle, w tym wiedzy o pisaniu, która pochodzi z oglądania tych wesołych świątecznych filmów na moim 55-calowym ekranie.

Ale najpierw wyobraź sobie to. Pacjent z rakiem jest głęboko zajęty chemioterapią. Straciła wszystkie włosy i może tracić na wadze. Niewiele chce patrzeć w lustro, bo wydaje jej się, że wygląda jak więźniarka w obozie koncentracyjnym. Bez względu na to, co mówi lekarz, czuje się, jakby umierała. Potrzebuje pomocy w pogodzeniu się z tą kluczową koncepcją: to nie rak sprawia, że ​​czuje się w ten sposób. To lekarstwo.

Trucizny ciężko pracują, polując na komórki rakowe ninja, które teraz przedostają się przez jej organizm. W pewnym sensie zakłada, że ​​te zabiegi zwiększą jej szanse na uniknięcie nawrotu z 70 procent po operacji do 85, a nawet 90 procent.

Weźmiemy te szanse: pół roku piekła za wiele lat zdrowia.

Ale co robisz, gdy przez większość dnia leżysz na kanapie, czując, że umierasz? Oglądasz filmy Hallmark Christmas. W rzeczywistości stały się tak popularne, że według Historia w „Washington Post” pojawiają się nawet dawni krytycy ich szablonowego sentymentalizmu. Każdy film to szczęśliwa pigułka na to, co dolega nam w Ameryce, słodka alternatywa dla łykania opioidów.

Jeśli takiego nie widziałeś, zachęcam do tego. W międzyczasie najlepszym sposobem na zapoznanie się z tym gatunkiem — a jest to gatunek równie wymagający, jak sonet Szekspira — jest zaoferowanie pewnego rodzaju filmu. Wyobraź sobie, proszę, że przedstawiam film Hallmarkowi. Widziałem ich kilkanaście, więc może się okazać, że faktycznie piszę kompilację narracji, których byłem świadkiem.

No to ruszamy:

Młoda kobieta, Marci McGregor, jedzie do domu na Boże Narodzenie. Ma 31 lat, singielka, ale interesuje się współpracownikiem, przystojnym, ale nieco apodyktycznym deweloperem w Miami, gdzie obecnie mieszka. Nazywa się Neil.

Marci odnosi sukcesy w swojej pracy, ładna, ale nie piękna. Jest nieszczęśliwa w życiu osobistym, ale jeszcze o tym nie wie.

Postanawia wrócić do domu na święta Bożego Narodzenia. Dorastała w Snowbound w stanie Ohio, wiejskim miasteczku pełnym farm i małych firm. Jej rodzice wychowali ją w malowniczym wiejskim domu w lesie, niedaleko miasta. Jej tata był odnoszącym sukcesy prawnikiem, który niedawno zmarł. Peggy, mama Marci, prowadzi działalność poboczną, która zawsze jest wielkim hitem w miesiącach zimowych, zwłaszcza podczas świąt Bożego Narodzenia.

Ludzie z całego kraju przyjeżdżają do Snowbound na kuligi. Zróbcie przejażdżki „jednym koniem saniami”. Od śmierci męża Peggy stara się utrzymać rodzinny interes, ale ma trudności. Zapewnia pomoc wujka Nicky'ego, ale w wieku 80 lat, z białą brodą i flanelowymi koszulami, wygląda jak Święty Mikołaj porzucony przez swoje elfy i renifery. „Jestem cały schowany” to jego ulubione wyrażenie.

Kiedy Marci wraca do Snowbound, zostaje ponownie wprowadzona w magię swojego dzieciństwa. Nadciąga burza śnieżna, która grozi przedłużeniem jej pobytu. Marci zdaje sobie sprawę, że jej matka nie jest już w stanie sama zajmować się domem na farmie i próbuje przekonać ją, by udała się na emeryturę do Miami i zamieszkała w mieszkaniu.

Wchodzi ładnie wyglądający – ale nie przystojny – mężczyzna o imieniu Mitchell Lawlor. Mitch jest sąsiadem McGregorów. Ma 39 lat. Jest samotnym ojcem uroczej – ale nie uroczej – 8-letniej dziewczynki o imieniu Rosie. Żona Mitcha zmarła trzy lata temu (nigdy nie dowiadujemy się o przyczynie), a on starał się wychować córkę. Czasami pomagają mu Peggy i wujek Nicky.

Mitch jest redaktorem tygodnika Snowbound Sun, który obsługuje okoliczne hrabstwa. Papier odziedziczył po ojcu. Jego ojciec zawsze zakładał, że Mitch wyprowadzi się, aby znaleźć lepszą pracę w większym mieście, ale po śmierci żony Mitch zrozumiał, co to znaczy żyć w zwartej społeczności.

W mieście jest inna kobieta z projektami na Mitchu. Mona jest dość piękna i bogata – iw przeciwieństwie do Marci, jest blondynką i rozwiedzioną. Chce kupić i zburzyć kilka starszych domów na farmie, oczyścić ziemię i sprzedać ją konglomeratowi rolniczemu, który ma na celu całe Snowbound.

Dobra, wystarczy. Resztę możesz odgadnąć:

  • Marci niechętnie zaczyna zakochiwać się w Mitchu.
  • Mona wyczuwa konkurencję i robi wszystko, by sabotować Marci.
  • Neil wciąż dzwoni z Miami, zastanawiając się, kiedy Marci wróci na Florydę.
  • Marci ponownie nawiązuje kontakt z mamą i innymi mieszkańcami miasteczka, nagle przypominając sobie błogosławieństwa małomiasteczkowej Ameryki.
  • Marci zaczyna nawiązywać więź z małą Rosie. Mitch zauważa to i zaczyna zmieniać zdanie, że nigdy więcej się nie ożeni po utracie żony.
  • Okazuje się, że wujek Nicky nie jest tylko dziwakiem. Pełen ludowej mądrości oferuje Marci delikatne rady, które rozjaśniają jej wizję. „Pogoda może być ciepła w Miami”, mówi jej, „ale nasze serca są ciepłe tutaj w Snowbound”.
  • W idealny śnieżny wieczór wujek Nicky proponuje, że zabierze Marci, Rosie i Mitcha na przejażdżkę saniami zaprzężonymi w konie. To przemieniające doświadczenie. Kiedy wracają na farmę, Nicky zabiera Rosie na farmę na gorącą czekoladę (dodatkowe pianki!). Marci i Mitch siedzą w saniach, gdy śnieg pada łagodnie, a każdy płatek się żarzy. Całują się — ale bez języka.
  • Marci postanawia wrócić do domu. Ona i Mitch połączą siły, wychowają Rosie, odepchną wielkie rolnictwo i dołożą wszelkich starań, aby zachować wartości, które wyróżniają Snowbound.

Kiedy oglądam te filmy, robię, co w mojej mocy, aby oddać się narracji. To oznacza porzucenie ironii i cynizmu, rozluźnienie mojego krytycznego mięśnia. Potem w spokoju — może z piwem w jednej ręce i piórem w drugiej — mogę wymienić wymagania gatunku.

Bohaterka: Młoda, biała, ładna, ale nie piękna, pod koniec lat dwudziestych lub na początku trzydziestki. Odnosząca sukcesy, ambitna zawodowa kobieta, która wyprowadziła się z małego miasteczka, w którym się wychowała, by zrobić sobie drogę w wielkim mieście. Nigdy nie wyszła za mąż, miała w swoim życiu mężczyzn, ale nigdy tego właściwego. Często gra ją znajoma aktorka, ktoś, kogo znasz z pracy w telewizji, kiedy była młodsza, rodzaj aktorki, w której mówisz: „Och, znam ją… [pstryknięcie palców] … była w [tak i tak]. ” Główny problem z naszą bohaterką polega na tym, że odnosi sukcesy, ale jest nieszczęśliwa — a ona o tym nie wie. Desperacko potrzebuje powrotu do korzeni.

Miejsce akcji: Główna bohaterka musi odnaleźć się w małomiasteczkowej Ameryce, miejscu o klimacie północnym i dużej szansie na śnieg. Pomyśl o Idaho lub Ohio. Śnieg jest magiczny. Żadnych paraliżujących śnieżyc. Płatki śniegu muszą być tak duże jak płatki kukurydziane, wystarczająco duże, aby pokryć teren do jazdy na sankach i pokryć krajobraz dla piękna. Ten śnieg unosi się z nieba na ziemię, nawet gdy świeci słońce. Ponieważ film rozgrywa się w okresie Bożego Narodzenia, miasto musi mieć odpowiednią nazwę: Evergreen, Joyville, Holly Park, Pine Village, Snowbound.

Postacie drugoplanowe: Potrzebujemy zainteresowania miłosnego, mężczyzny, który na początku może jej nie pociągać; może jest już zaręczony albo znała go dawniej i nic nie kliknęło. Aby uformować trójkąt, musi być inna kobieta, piękna, uprawniona — ale nie uprawniona do niego. Dziecko jest opcjonalne, ale pożądane, ale nie więcej niż jedno. Potrzebujemy postaci mądrości o cechach Mikołaja. Wreszcie, aby utworzyć inny rodzaj trójkąta, potrzebujemy innego mężczyzny — chłopaka, szefa — który reprezentuje siłę grawitacyjną z powrotem do wielkiego miasta i z dala od wartości małomiasteczkowych.

Wzorzec historii: wiele archetypów — pochylających się w stronę stereotypów — działa tutaj. Pierwszym z nich jest klasyczne napięcie między wartościami wielkomiejskimi i małomiasteczkowymi. Literatura amerykańska rozgrywa to napięcie w niezliczonych narracjach. Jeśli myślisz, że są tylko literackie, pomyśl przez chwilę o wyborach prezydenckich w 2016 roku i ich konsekwencjach.

Czarnoksiężnik z krainy Oz, napisany przez mieszkańca Środkowego Zachodu, dał nam motyw „nie ma lepszego miejsca niż dom”. Ale to stoi w ciągłym kontraście z magnetyczną siłą pogranicza: „Idź na zachód, młody człowieku”. W micie amerykańskiego Zachodu ludzie odnawiają się w swojej podróży z dala od domu. We wszechświecie Hallmark nie są odnawiane, ale zepsute. To po powrocie do domu nawraca się serce i odzyskuje raj.

Tradycyjna wrogość do filmów Hallmarka wywodzi się z wieloletniego sceptycyzmu wyrażanego wobec sentymentalizmu jako doświadczenia estetycznego. Uczeni zauważyli, że powieść sentymentalna i powieść pornograficzna pojawiły się w cywilizacji zachodniej mniej więcej w tym samym czasie — w XVIII wieku. Są one oczywiście pisane dla różnych odbiorców, ale oba mają równoległy cel: podniecenie. Pornografia ma pobudzać zmysły u mężczyzn. Sentymentalna opowieść ma oczyścić emocje, wywołać u kobiet łzy. (Dla przypomnienia, dziś rano płakałem po obejrzeniu reklamy Toyoty w telewizji!)

Pomimo tego uznania dla filmów Hallmark, muszę przyznać, że nie mam ochoty zbytnio się nimi cieszyć. Nawet uhonorowanie ich jako gatunku wydaje się, no cóż, niemęskie. (Podejrzewam, że w pobliżu jest również silna krytyka feministyczna, sceptyczna wobec historii, w których kobieta, powiedzmy, rezygnuje z obiecującej kariery na rzecz życia rodzinnego w małym miasteczku). Poza tym, moje uznanie wydaje się bezkrytyczne. W końcu zajęło mi ponad cztery dekady wyostrzenie mojego sceptycyzmu, ironicznej wrażliwości, postmodernistycznej krytyki, agresywnej metapoznania, mrocznego zaprzeczenia prawdomówności. Przepraszam za żargon, przyjaciele, ale uznanie Hallmarka wymaga pływania pod prąd półwiecznej krytyki literackiej i politycznej.

Znalazłem koleżankę w uczonej Ricie Felski, autorce książki zatytułowanej „Granice krytyki”. Nie mam pojęcia, jak zareagowałaby na moją małą historię o miasteczku Snowbound, ale wiem, że wierzy, że cyniczny pogląd na świat — wywodzący się z hipersceptycznej edukacji — może często prowadzić do ograniczonej perspektywy kultury i dzieła, które ją tworzą.

Kiedy akceptujemy „sceptycyzm jako dogmat”, jak to często robią dziennikarze, sprzymierzamy się zarówno ze zniewieściałym intelektualizmem, jak i skorumpowanym populizmem. Felski zauważa: „Narasta poczucie, że nasze życie intelektualne jest w rozsypce, że uczeni w naukach humanistycznych znacznie płynniej mówią „nie” niż „tak” i że wieczna czujność, niekontrolowana przez alternatywy, może łatwo popaść w samozadowolenie kadencji argumentu autopilota. Krótko mówiąc, chodzi o malejące zyski, o sposoby myślenia, które już nas nie zaskakują, jednocześnie zamykając inne ścieżki jako „niewystarczająco krytyczne”.

Kiedy jest zbyt dużo sceptycyzmu ze strony partyzantów politycznych, „… często może przybierać formy, które są znacznie mniej prawdopodobne, by wzbudzić sympatię profesorów…: prawicowy populizm, wrogość wobec wielkiego rządu, oddolny sprzeciw wobec wielokulturowości i robienie kozłów ofiarnych z migrantów, pogarda dla pozbawionych kontaktu intelektualistów i energicznego obalania ich naukowych referencji”. Dla przypomnienia, Felski opublikował to w 2015 roku.

Metronomiczna krytyka, że ​​nawet odpowiedzialne reportaże stanowią „fałszywe wiadomości”, przekształciła sceptycyzm – poprzez cynizm – w nihilizm.

Więc dołącz do mnie, jeśli się odważysz, przed telewizorem na następnym świątecznym filmie Hallmark. Och, czekaj, widziałem to już wcześniej. Och, co do diabła, obejrzę to jeszcze raz. To antidotum – przynajmniej na razie – na wszystko, co Ci dolega. Nawet rak.

Powiązane szkolenia

  • Kolegium Kolumbii

    Wykorzystywanie danych do znajdowania historii: informacje o rasie, polityce i nie tylko w Chicago

    Porady/szkolenia dotyczące opowiadania historii

  • Przedmieścia Chicago

    Odkrywanie nieopowiedzianych historii: jak robić lepsze dziennikarstwo w Chicago

    Opowiadanie historii