Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku
Ta niewielka kalifornijska publikacja zawiera plan, w jaki sposób lokalni nabywcy mogą uratować gazetę
Biuletyny

Niedawno „Half Moon Bay Review” opisał wybory obligacji szkolnych, które wydawały się zbyt bliskie, by je ogłosić. Pojawił się obszerny raport na temat rasizmu doświadczanego przez Amerykanów pochodzenia azjatyckiego po wirusowym nagraniu lokalnego incydentu, który zszokował wielu. Były tam historie o młodzieżowym softballu, planach obozu dla złagodzenia bezdomności i nowych programach w miejscowym liceum, żeby wymienić tylko kilka rzeczy, które omawiała gazeta.
W pewnym sensie to był tylko kolejny pełny tydzień dla mnie, redaktora małomiasteczkowej gazety, który ma więcej powołania niż kariery. Innymi słowy, był to nowy początek dla 120-letniego tygodnika schowanego w małym żółtym budynku obok ratusza w mieście 30 minut na południe od San Francisco.
1 czerwca grupa lokalnych mieszkańców sfinalizowała zakup Przeglądu i powiązanych z nim aktywów, do których należy m.in para z czasopisma , do stronie internetowej i budynek, który nazywamy domem z dala od domu.
To nie był zakup mediów w ogrodzie. W tym przypadku kupujący nie planowali wypijać zysków i wypluwać tego, co pozostało.
Umowa była przygotowywana przez kilka miesięcy, która rozpoczęła się telefonem z września 2017 r. od Francisa Wicka, dyrektora generalnego Wick Communications. Rodzinna gazeta z siedzibą w Arizonie prowadziła Przegląd przez ponad 20 lat, ale jak wyjaśnił Wick podczas rozmowy, czasy się zmieniały. Powiedział nam, że planuje sprzedać gazetę i ziemię pod naszymi stopami, aby zebrać kapitał na inne przedsięwzięcia. To był niesamowity cios.
Jeśli czytasz te słowa, znasz już krajobraz.
To trudne czasy dla firm prasowych, które kiedyś miały licencję na drukowanie pieniędzy. Marże spadły w całej branży, gdy reklama przeniosła się do doświadczonych gigantów internetowych, których celem są konsumenci jak nigdy dotąd. Przychody spadły i pomimo usprawnień technologicznych zbieranie wiadomości w mieście takim jak Half Moon Bay pozostaje pracochłonną propozycją. Przegląd był jedyną działalnością Wicka w Kalifornii, gdzie koszty prowadzenia działalności są notorycznie wysokie.
Niemal mimochodem Wick powiedział tego dnia coś innego: Dlaczego nie szukacie organizacji non-profit, która kupi gazetę?
Wystarczy powiedzieć, że Half Moon Bay nie miało takiej organizacji non-profit. Początkowo nie mogłem się pogodzić z tą koncepcją, ale to zasiało ziarno.
Podczas gdy Wick szukał kupujących za pośrednictwem tradycyjnego maklera prasowego, ja szukałem mniej oczywistych inwestorów. Rozpocząłem serię rozmów z ludźmi, o których sądziłem, że zrozumieją wartość gazety z ich rodzinnego miasta. Wiedziałem, że to będzie trudne. Są ludzie zamożni, którzy postrzegają gazetę jako platformę dla ich osobistego programu. Musiałem znaleźć ludzi z inną koncepcją osobistego bogactwa.
Jedną z tych osób jest Lenny Mendonca, który oprócz posiadania lokalny browar , jest emerytowanym starszym partnerem w globalnej firmie konsultingowej McKinsey and Co. Jest zapalonym czytelnikiem wiadomości i członkiem rady dyrektorów Guardian.org.
Chociaż znałem go z reputacji, nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy, zanim zadzwoniłem, by nadgiąć mu ucho w sprawie oczekującej sprzedaży. Mendonce nie trzeba było mówić, co gazeta oznacza dla 13-tysięcznego miasta, takiego jak Half Moon Bay. Bez tego nie byłoby zasięgu w ratuszu. Nikt nie zgłosiłby ukończenia szkoły średniej, nowych projektów drogowych ani żadnych wydarzeń publicznych, które razem tworzą społeczność.
Przypomniał mi też o czymś, o czym prawie zapomniałem, chcąc zaimponować ludziom takim jak on: Przegląd był dochodowy, a zatem bardziej ponętną inwestycją niż wiele bardziej seksownych projektów w pobliskiej Dolinie Krzemowej.
Wkrótce byliśmy pięcioma inwestorami i jednym redaktorem gazety. Nasza zwarta grupa obejmowała byłego członka rady szkolnej, który był doświadczonym inwestorem w nieruchomości, znaną lokalną bizneswoman, ważną uczestniczką lokalnych organizacji non-profit i dyrektorem ds. technologii w firmie programistycznej, który zapytał, jak mógłby pomóc.
Grupa po raz pierwszy zebrała się w małej sali konferencyjnej gazety w grudniu 2017 r. Wkrótce odeszliśmy od tworzenia organizacji non-profit. Powodów było kilka.
Pierwszym była troska o to, jak taki status podatkowy może słusznie ograniczać nasze dziennikarstwo. Przegląd ma tradycję zatwierdzania lokalnych kandydatów i głosowań i to musiałoby się skończyć. Adwokaci ostrzegają również, że trudno będzie powrócić do statusu for-profit, jeśli inwestorzy ostatecznie zdecydują się na to.
Kolejnym ważnym krokiem była decyzja o utworzeniu kalifornijskiej korporacji dobroczynnej. Pięciu członków zarządu od pierwszego dnia zrozumiało, że Coastside News Group Inc., podmiot, który obecnie jest właścicielem Przeglądu, istnieje nie tylko po to, by szukać zysku, ale także by przynosić korzyści społeczności. To ważny sygnał dla inwestorów i czytelników. Właścicielami naszego przedsiębiorstwa są sąsiedzi, którzy są zaangażowani w ulepszanie tego wyjątkowego miejsca.
Mam nadzieję, że status pożytku publicznego okaże się również narzędziem rekrutacyjnym dla dziennikarzy, którzy nieufnie podchodzą do pracy w tradycyjnych gazetach, które czasami wydają się być uwięzione w spirali cięć budżetowych, których celem jest wyłącznie utrzymanie zysków dla akcjonariuszy. Tak nie będzie w tym przypadku.
Nie jest od razu jasne, ile innych starszych organizacji informacyjnych jest obecnie zorganizowanych jako korporacje pożytku publicznego lub ich bliskich kuzynów, certyfikowanych B Corps. Ale tej wiosny Stanford JSK Fellow Don Day sugerowane w średnim poście że utworzenie B Corp może mieć sens dla innych gazet.
„Pod wieloma względami wysiłek w celu zaspokojenia potrzeb informacyjnych społeczności jest najwyższą korzyścią publiczną — pomaga w przekazywaniu wiadomości i zasięgu społeczności geograficznej lub innej, aby pomóc im podejmować lepsze decyzje i być lepiej poinformowanym” – napisał Day.
Zgodnie z misją, ważne jest, aby pamiętać, że nabywcy gazety ze społeczności nie starali się ciąć kosztów poza bramą. Ponownie zatrudnili wszystkich obecnych pracowników i zabezpieczyli księgowych kontraktowych, a także wsparcie informatyczne i prawne. Płacili doświadczonym specjalistom od ciemnej sztuki przejmowania korporacji. Przyrzekli, że zastąpią nasze korzyści zdrowotne czymś lepszym, a nawet wydłużyli zwolnienie chorobowe. To wsparcie podniosło na duchu pracowników w niepewnym czasie, co mogło odstraszyć talenty.
Nic z tego nie oznacza, że wszystkie nasze kłopoty się skończyły. Pozostają przeszkody.
Będziemy musieli zatkać nasze płatne subskrypcje drukowane. Nadal musimy poszerzać strumienie przychodów. Będziemy dążyć do przywrócenia relacji z lokalnymi i krajowymi reklamodawcami, którzy zabrali swoje pieniądze gdzie indziej. I będziemy musieli zachować czujność wobec potencjalnych konfliktów, które mogą doprowadzić do korupcji lokalnego przedsiębiorstwa, takiego jak nasze.
Wyzwania te nie wydają się nie do pokonania teraz, gdy społeczność kupiła naszą misję, zarówno dosłownie, jak iw przenośni.

Przegląd budynku Half Moon Bay w Half Moon Bay w Kalifornii. (Dzięki uprzejmości Claya Lamberta)
Poruszanie się po zakupach społeczności
- Wyjaśnij swoją misję. Ludzie, którzy mogą zainwestować, prawdopodobnie nie będą profesjonalistami od mediów. Wykorzystaj swoje umiejętności opowiadania historii, aby powiedzieć im, dlaczego gazeta jest ważna dla ich miasta.
- Do tanga trzeba dwojga. Rozważny sprzedawca jest tak samo ważny jak chętny nabywca. Obaj muszą współpracować nad planem przejściowym, jeśli kupujący jest względnym nowicjuszem. Obie strony mają interes w pozytywnym wyniku.
- Uzyskaj rzetelną profesjonalną poradę. Do przeprowadzenia transakcji będziesz potrzebować prawnika, księgowego i doświadczonego specjalisty ds. fuzji i przejęć.
- Bądź otwarty na zmiany. Chociaż nowi nabywcy społeczności mogą nie znać gry prasowej, niewątpliwie mają dobre pomysły. Nie bądź żonaty, aby przetwarzać.
- Własność lokalna na rynku. Ludzie w Twojej społeczności chcą, aby lokalny biznes odniósł sukces. Porozmawiaj o tym w organizacjach obywatelskich, spotkaniach sąsiedzkich i wszędzie tam, gdzie pozwolą ci porozmawiać o twojej zmianie.