Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku
Nagłówek Philadelphia Inquirer wywołał oburzenie — i audyt w redakcji. Oto, co znalazł.
Etyka I Zaufanie
Wysiłki i doświadczenia Pytającego oferują spostrzeżenia, które mogą mieć wartość dla innych redakcji starających się odzwierciedlić różnorodność ich społeczności.

(Zrzut ekranu, Philadelphia Inquirer)
Od sześciu miesięcy mam zaszczyt pracować z nieżyjącym już dziennikarzem weteranem Bryan Monroe współprzewodniczyć zespołowi z Temple University prowadzącemu audyt treści The Philadelphia Inquirer .
W czerwcu ubiegłego roku, po zabiciu George'a Floyda, Inquirer pobiegł artykuł o przyszłości infrastruktury obywatelskiej Filadelfii w następstwie protestów Black Lives Matter. Niesławny nagłówek artykułu brzmiał: „Budynki też się liczą”.
Nagłówek wywołał oburzenie w mediach społecznościowych, a w samym Inquirer 44 kolorowych dziennikarzy wezwało „ chory i zmęczony ” po wysłaniu an list otwarty do kierownictwa. Wydali redaktorzy przeprosiny , a na górze redaktor zrezygnował dni później. Incydent wywołał również większą dyskusję na temat równości i włączenia do redakcji oraz relacji między publikacją a społecznościami kolorowymi.
To właśnie z tej rozmowy Pytający podjął poważną inicjatywę w zakresie różnorodności, równości i integracji. Obejmowało to komitet sterujący i grupy robocze obejmujące prawie 60 członków redakcji, w tym wielu doświadczonych białych redaktorów. Dzięki regularnym, ułatwianym spotkaniom, które mają trwać co najmniej rok, zespoły te eksplorują cztery obszary: zasięg, głos, kulturę i proces w newsroomie.
Ta inicjatywa obejmowała również nasz audyt treści Inquirera, w ramach którego nasz zespół (mieszanka wydziału Temple, personelu i studentów, wspomaganych przez przedstawicieli Inquirer) zbadał zarówno, kto jest reprezentowany w historiach, jak i praktyki, procesy i normy, które podszyj te historie. Po przeanalizowaniu sześciu tygodni losowo wybranych dat w okresie od sierpnia 2019 do lipca 2020 zakodowaliśmy rasę i płeć każdego, kto pojawił się w prawie 3000 historii.
Aby skontekstualizować te historie, przeprowadziliśmy wywiady z 46 osobami (26 białymi, 20 kolorowymi) — w połowie redaktorami lub menedżerami, a w połowie dziennikarzami, felietonistami lub fotografami. Wywiady te dotyczyły wpływu praktyk związanych z pozyskiwaniem, redagowaniem, promocją/umieszczaniem i zaangażowaniem społeczności, a także kulturą i normami redakcyjnymi. Współpracowaliśmy również z Lokalne laboratorium Lenfest oraz Instytut Brązowy w Columbia Journalism School do mapa lokalizacje opowieści w regionie Filadelfii.
Mamy nadzieję, że to, czego się dowiedzieliśmy, będzie miało wartość dla The Philadelphia Inquirer, ponieważ będą dążyć do większej integracji zarówno w swoim redakcji, jak i w swoich relacjach. Ale wierzymy również, że ich wysiłki i doświadczenia oferują spostrzeżenia, które mogą mieć wartość dla innych redakcji starających się odzwierciedlić różnorodność swoich społeczności. Ostatecznie uważamy, że każdy, kto jest zainteresowany tworzeniem dziennikarstwa bardziej włączającego, może znaleźć tu dania na wynos.
Niektóre z tego, co znaleźliśmy, odzwierciedlały nie zaskakujące prawdy. Jak powiedział jeden z członków zespołu: „Problem polega na tym, że redakcja jest biała i obejmuje społeczność, która jest czarna”. Prawie 75% pracowników redakcji było białych. Niektóre z zespołów, których praca była najbardziej promowana (takie jak zespół śledczy), były wszystkie białe, a było tylko dwóch czarnych reporterów i jeden reporter Latinx.
To jest w Filadelfii, mieście, które jest tylko 34% nie-latynoskiej bieli. Podobnie jak w przypadku wielu starszych gazet metra, sposób, w jaki Inquirer wyznacza cele reprezentacji pod względem personelu i zasięgu, komplikuje sposób, w jaki decydują się zdefiniować swój region zasięgu. Większy obszar podmiejskiego metra, którego większość uważana jest za część obszaru objętego zasięgiem, jest prawie w dwóch trzecich biały.
Skład w większości białych pracowników znalazł odzwierciedlenie w treści opowieści. 90% historii personelu dotyczyło przynajmniej jednej białej osoby. Spośród wszystkich osób przedstawionych w opowiadaniach 60% z nich było białych. Warto zauważyć, że gdy w zespołach reporterskich byli zaangażowani ludzie kolorowi, historie częściej przedstawiały osoby kolorowe. Jeśli chodzi o płeć, podczas gdy 55% personelu zidentyfikowano jako mężczyzn, 76% osób zawartych w historiach to mężczyźni.
Nie chodziło jednak tylko o liczby. W wywiadach, zwłaszcza z kolorowymi dziennikarzami, podnoszono obawy nie tylko o to, jak często omawiane są społeczności kolorowe, ale w jaki sposób były pokryte.
Dziennikarze dzielili się opowieściami o poczuciu, że muszą zmienić sposób, w jaki przedstawiali, oprawiali lub dokonywali wyborów stylu w historii, aby historia była czytelna dla domniemanego białego czytelnika. Niektórzy reporterzy twierdzą, że ten proces sprawił, że czuli się uwięzieni między oczekiwaniami dotyczącymi reportażu dla społeczności i oczekiwania redaktorów, które zgłaszali o społeczności.
Jak ubolewał jeden z reporterów: „Dużo płakałem, ponieważ wiem, że nie powinienem pisać tej historii w ten sposób, ale muszę to zrobić, ponieważ jeśli nie, mój redaktor nie pozwoli na to. A więc albo to, albo nie ma żadnej historii, a wtedy społeczność nie będzie miała do mnie żadnego zaufania”.
Jeden z redaktorów przyznał, że istnieje „codzienna przepaść, która istnieje między wieloma naszymi kolorowymi reporterami a wieloma naszymi doświadczonymi redaktorami, która istnieje na poziomie historii i na poziomie relacji”. Istniała „klasa redaktorów weteranów”, która miała niezmienną wiedzę na temat tego, co składa się na „dobrą historię dla Pytających” – zrozumienie zakorzenione w niepisanych tradycjach, które postrzegają czytelników jako w dużej mierze białe przedmieścia.
Niektórzy sugerowali, że dominacja tradycji i brak skodyfikowanych najlepszych praktyk związanych z takimi sprawami, jak pozyskiwanie materiałów czy edytowanie, sprzyjały kulturze opartej na dobrych intencjach, ale bezrefleksyjnej bieli: Założono, że historie o ludziach kolorowych należy wyjaśnić białym ludziom. Wielu zakładało również, że pracownicy kolorowi będą tymi, którzy zapewnią, że publikacja nie popełni żenujących błędów w kwestiach rasy, na przykład poprzez sprawdzenie historii białego kolegi, która została uznana za potencjalnie drażliwą.
Żeby było jasne, większość dziennikarzy, z którymi rozmawialiśmy, w tym białych redaktorów i reporterów, wyraziła poparcie dla wysiłków DEI Inquirer. Biali dziennikarze powiedzieli, że chcą większej różnorodności w newsroomie i jego relacjach. Ale o rasie rzadko rozmawiano otwarcie. Mówienie o rasie podczas omawiania historii lub źródeł nie było standardową praktyką. Rasa pojawiała się raczej tylko wtedy, gdy historia otwarcie dotyczyła rasy, jak w proteście Black Lives Matter, lub w przypadkach, gdy brak różnorodności w historii został zidentyfikowany jako problem (zwłaszcza, gdy był to problem wizualny, jak na zdjęciach). pokazano tylko białych mężczyzn).
Niektórzy mówili, że mieli tendencję do daltonizmu — na przykład szukali „najlepszego” źródła zamiast szukać źródeł kolorów. Problem polega na tym, że kiedy dziennikarze nie rozmawiają wprost o źródłach koloru i nie szukają ich, stają się bardziej skłonni do umieszczania „łatwiejszych cytatów” ze źródeł, które są responsywne i przyzwyczajone do rozmów z mediami – źródłami, które są bardziej skłonne biały człowiek.
Brak nazwy rasy nie zmniejszał wpływu bieli. Na przykład dziennikarze podzielali frustrację z powodu tego, jak redaktorzy zachęcali ich do zmiany kadru lub stylu podczas pisania o społecznościach kolorowych: „Niezwykle często słyszę, jak redaktorzy mówią 'Jasne, ale czytelnik tego nie zrozumie'”. następnie muszą rozpakować, co rozumieli przez „czytelnik” i jak ten wyobrażony czytelnik był biały, starszy i podmiejski. Chociaż ten obraz odzwierciedlał wiele tradycyjnych subskrybentów gazety, kierownictwo wyraziło cele, aby rozszerzyć czytelnictwo na młodszą i bardziej zróżnicowaną publiczność. Jednak istniało napięcie między takimi aspiracjami a założeniami dotyczącymi tego, jak historie powinny być opowiadane czytelnikom, zwłaszcza przez doświadczonych redaktorów.
Mimo tych wyzwań niektórzy dziennikarze podejmowali kroki w celu wzmocnienia więzi ze społecznościami kolorowymi. Wielu kolorowych dziennikarzy podzieliło się, w jaki sposób podjęli wysiłki, aby stworzyć listy źródeł kolorów lub jak zorganizowali nieformalne spotkania lub wyskakujące okienka, aby poznać obawy członków społeczności. W redakcji pojawiły się również bardziej formalne inicjatywy angażujące społeczność, takie jak Wybory 2020 Okrągły Stół projekt, który śledził grupę 24 wyborców z Pensylwanii poprzez sześć dyskusji online i dyskusje na kanale Slack.
Jednak kilku dziennikarzy wyraziło obawy, że niektórzy redaktorzy i menedżerowie nie postrzegają zaangażowania społeczności jako części pracy reporterskiej. Powiedzieli, że presja, jaką odczuwali, by być produktywną, oznaczała, że nie mogli poświęcić czasu na budowanie relacji, które nie było związane z bezpośrednią historią.
Brak pewności co do zaangażowania społeczności zbiegł się z większym brakiem pozytywnego ujęcia tego, jak mogłyby wyglądać lepsze relacje ze społecznościami kolorowymi. Ogólnie rzecz biorąc, wiele osób mówiło o różnorodności, równości i integracji w kategoriach negatywnych, chcąc uniknąć błędów i zakłopotania, a nie jako pozytywne ramy czegoś, co wzmocni dziennikarstwo i uzupełni historie.
Podobnie w samej redakcji wielu zauważyło, że brakuje zaufania zarówno w grupach demograficznych i zespołach, jak i między nimi, co sprawia, że z natury wrażliwa i niechlujna praca zmierzająca do antyrasistowskiego redakcji jest w dużej mierze poza zasięgiem.
Mając na uwadze te wyzwania, nasz zespół zaproponował Pytającemu szereg zaleceń, które mogą znaleźć odbicie w innych redakcjach dążących do większej integracji.
Wiele z tych sugestii może być znanych czytelnikom Poyntera — dostosowywanie strategii organizowania społeczności w celu budowania relacji ze społecznościami, organizowania grup doradczych, interaktywnych rozmów publicznych i wspólnych list źródeł. Zalecamy również budowanie kultury odpowiedzialności wewnętrznie i zewnętrznie poprzez monitorowanie i mapowanie zasięgu oraz publiczne dzielenie się postępami i niepowodzeniami, a także współpracę z innymi organizacjami forsującymi tę odpowiedzialność, takimi jak Darmowa prasa lub Rozwiąż Philly's Zmień ramkę projekt.
Oczywiście nic z tego nie zadziała bez zajęcia się kulturą miejsca pracy i równością. Liczebność kolorowych pracowników jest ważna, ale równie ważne jest to, na jakim biurku redagują lub z którego raportują, jak się czują mile widziani i jakie dają im możliwości. A zajęcie się kulturą miejsca pracy oznacza, że wszyscy biali dziennikarze również wykonują tę pracę — upewniając się, że pracują nad własnymi kompetencjami kulturowymi i nie tworzą dodatkowej nieopłacanej pracy dla kolorowych kolegów. Aby to zadziałało, praca DEI musi być motywowana, a nie karana tylko wtedy, gdy ktoś publikuje lub robi coś problematycznego.
Żadna pojedyncza interwencja sama w sobie nie przyczyni się do zmiany transformacyjnej, ale mamy nadzieję, że biorąc pod uwagę większe menu praktycznych zmian, takie zalecenia mogą popchnąć w bardziej sprawiedliwym kierunku. Nacisk na antyrasistowski newsroom oznacza stawianie polityki w miejsce tradycji, zaangażowanie w miejsce norm zdystansowanej obiektywności, a trudne rozmowy w miejsce ślepej na kolory uprzejmości. Wykonywanie tej pracy wymaga struktur, które sprawią, że otwarte mówienie o rasie będzie nie tylko w porządku, ale także wymagane i zmotywowane. Wymaga to przejścia od bieli jako domyślnej do otwartego zmagania się z dziedzictwem rasizmu strukturalnego jako domyślnego.
Philadelphia Inquirer zrobiła więcej niż tylko pierwszy krok w swojej pracy w zakresie różnorodności, równości i integracji. Ma całą strukturę, która umożliwia rozpoczęcie pracy w miejscu, w którym kończy się nasz audyt, i kontynuowanie pracy za pośrednictwem swojej grupy sterującej i komitetów.
Mamy również nadzieję, że rozmowa, którą prowadzą w swoim redakcji, obejmie całą instytucję — w tym działy obiegu, reklamy i marketingu. Będziemy z nimi kontaktować się i zachęcać ich do dalszego dzielenia się tym, czego się uczą.
Mamy nadzieję, że ta praca może choć trochę uhonorować spuściznę naszego nieżyjącego już kolegi Bryana Monroe, który tak bardzo przyczynił się do naszego projektu audytu. Po tym, jak Bryan zmarł tragicznie i nagle 13 stycznia, pozostawiono mnie do refleksji nad artykułem, który napisał niedługo po nagłówku „Budynki też się liczą”. Bryana fragment opinii wezwał białych ludzi do „wzrostu” i zmiany kultury od wewnątrz. Nie pisał w szczególności o dziennikarstwie, ale mógł. Zmiana kultury redakcji będzie wymagała od ludzi, zwłaszcza białych dziennikarzy, wykorzystania wszelkich uprawnień, jakie mają w redakcjach, by naciskać na zmianę od wewnątrz.
Mamy nadzieję, że obecny moment rozrachunku w dziennikarstwie sprawi, że kosmiczni dziennikarze będą musieli podążać za radą Bryana – aby wyjść poza dobre intencje, przestać domyślać się bieli i wdrożyć systemy i struktury potrzebne do zbudowania bardziej integracyjnych i sprawiedliwych newsroomów.
Podziękowania: Podziękowania dla zespołu badaczy Temple University i współpracowników z The Philadelphia Inquirer, Lenfest Local Lab i Brown Institute za umożliwienie przeprowadzenia audytu. Audyt ten został wsparty środkami finansowymi Instytutu Dziennikarstwa Lenfest oraz Fundacji Niepodległościowych Mediów Publicznych.
Ten artykuł został zaktualizowany, aby wyjaśnić, że w zespołach, których praca była mocno promowana, było dwóch czarnych reporterów, a nie jeden.