Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku
Szukanie pracy? Kup cotygodniową gazetę, zakryj mały świat
Inny
Wtedy wydawało się to niewinnym działaniem. Kiedy osiedliłem się w moim nowym biurze w nowej pracy w moim nowym mieście, zacząłem sprzątać bałagan po poprzednim mieszkańcu. Stare karteczki samoprzylepne i notatki z historii trafiły do kosza na śmieci.
Była połowa sierpnia, a wśród przedmiotów, na które natknąłem się, było zdjęcie przedstawienia trzeciej klasy pani King z poprzedniej wiosny. Już nie wiadomości, jeśli kiedykolwiek były, pomyślałem, wyrzucając je.
Dopiero dwa tygodnie później przyszło mi to do głowy, kiedy pani King zadzwoniła, by porozmawiać z nowym redaktoremAdwokat Pastorówi zapytał, dlaczego nie pojawiło się zdjęcie jej przedstawienia klasowego. Ponieważ miał trzy miesiące, odpowiedziałem i to już nie jest wiadomość. (Pominąłem część „jeśli kiedykolwiek była”).
To najwyraźniej była błędna odpowiedź i stanowiła pierwszą z wielu lekcji z życia redaktora tygodnika.
Nie wiedziałem, że sztuka trzeciej klasy pani King jest instytucją w hrabstwie Tucker, W.V. I że dość często zdarzało się, że przedmioty siadały wokółRzecznikdo biura na tygodnie, a nawet miesiące, zanim trafią do druku. I że pani King nie byłaby jedyną osobą zdenerwowaną, gdybyśmy nie uruchomili zdjęcia — podobnie jak wszystkie uśmiechnięte 8-latki. I ich rodzice. I ich dziadków.
Tak rozpoczęła się moja edukacja jako właściciel/operator tygodników, najtrudniejsza i najbardziej satysfakcjonująca praca, jaką kiedykolwiek miałem. W obecnym środowisku medialnym może być również najbezpieczniejszy.
Większość mojej kariery spędziłem wCodzienna poczta w Charleston, małej popołudniowej gazecie w stolicy Zachodniej Wirginii, która w ciągu dziesięciu lat awansowała od reportera do redaktora naczelnego. Wyjechałem w lutym 2004, aby dołączyć do Associated Press w Columbus w stanie Ohio, ale czułem się oderwany od ludzi, o których pisałem.
Przyjaciel powiedział mi, że tygodnik w Parsons w stanie Wirginia Zachodnia jest na sprzedaż. Po rozmowie przy stole w jadalni właścicieli i kilkumiesięcznym oczekiwaniu na boleśnie powolny proces ubiegania się o pożyczkę, moja żona Kelly i ja znów byliśmy w ruchu.
Z pewnością osiągnąłem swój cel, jakim było stworzenie silniejszej więzi ze społecznością. Moja ostatnia historia dla AP – o powrocie Arnolda Schwarzeneggera do Kolumba na zawody kulturystyczne w następstwie kontrowersji związanych ze sterydami – rozeszła się po całym świecie. Moja pierwsza historia w Parsons poszła do 4000Rzecznikczytelników i skupiła się na zwierzętach, których Jennifer Harper nazwała na cześć postaci z Harry'ego Pottera i wychowała, by pokazać się na targach w hrabstwie Tucker. Dwa lata później Harper, studentka szkoły filmowej w Filadelfii, spędziła lato jako anRzecznikwewnętrzny.
Kelly i ja nadal uczestniczymy w targach i robimy zdjęcia każdemu zwierzęciu sprzedawanemu na corocznej aukcji. Ale przez lata, które upłynęły od pierwszej historii, bardzo zmieniliśmy sposób, w jaki prowadzimy gazetę.
111-letni tygodnik wciąż miał dwa stoły do komponowania, a najważniejszym zadaniem Mikie we wtorkowe poranki było upewnienie się, że wosk nagrzeje się na czas, aby wkleić strony. Kolorowe zdjęcia były niezwykłe, małe i wyprodukowane przez regionalny dziennik, który wydrukowałRzecznik.

Teraz jesteśmy dwiema sekcjami podczas licealnych sezonów sportowych, z kolorami na obu frontach. Strony są układane w programie InDesign, wersje PDF są przesyłane na witrynę FTP i wychodzą z prasy około 30 minut później. Nasza nowa strona internetowa , zaktualizowany przez Kelly, zawiera najświeższe informacje, takie jak alerty pogodowe, galerie zdjęć z gier i wydarzeń społecznościowych, a także płatne „elektroniczne wydanie” pełnego dokumentu, który daje wczesne obietnice.
Nasze zmiany w zasięgu rywalizują ze zmianami technologicznymi. Jasne, publikujemy wycinki wstęg, honorowe bułki, narodziny i uczestników kościelnych śniadań. Niezależnie od tego, czy dziennikarzom się to podoba, czy nie, są one dostępne z dziennikiem „Dear Abby” i komiksami, które generują telefony, gdy ich brakuje lub się myli. Ale pisaliśmy również obszernie o użytkowaniu gruntów i podatkach od nieruchomości w miejscu, w którym rząd jest właścicielem ponad połowy hrabstwa. Omówiliśmy toczące się walki obywateli z parą linii wysokiego napięcia i zaktualizowaliśmy czytelników na temat szans na zdobycie karetki pogotowia, gdy zadzwonią pod numer 911.
Plus sport. Dużo, dużo sportów. Idziemy po linii bocznej lub siedzimy na linii bazowej, a Kelly robi zdjęcia, podczas gdy ja prowadzę statystyki i przeprowadzam wywiady z trenerami i zawodnikami po meczach. Czasami te historie zbliżają się do 1000 słów, są zdecydowanie za długie, a mimo to są zdecydowanie najpopularniejszą rzeczą w gazecie. (Jeśli chcesz dotrzeć do młodych czytelników, napisz o nich. Być może największym komplementem, jaki otrzymałem w ciągu 20 lat dziennikarstwa, był dzień, w którym matka skarżyła się, że jej córka kradnie gazetę i zabiera ją ze sobą do szkoły.)
Kelly i ja również zaangażowaliśmy się w życie społeczności, zasiadając w zarządach lokalnej fundacji społecznej, domu opieki i klubu Rotary. Jedna z czterech ochotniczych straży pożarnych w hrabstwie powołała mnie na urzędnika ds. informacji publicznej, gdy autystyczny turysta zgubił się w Lesie Narodowym Monongahela, a ja spędziłem cztery dni odbierając telefony między innymi z „The Today Show” i CNN.
Życie redaktora tygodnika z pewnością nie jest dla wszystkich. Godziny pracy są długie, wynagrodzenie niewspółmierne do pracy. Ale nagrody są ogromne, choć trochę nieodłączne. Ile korporacyjnych redakcji pozwala przyprowadzić swoje domowe labradory do biura, aby służyły jako terapeuci/opiekunowie?
Miałem wybór, kiedy opuściłem Charleston i AP, coś, czego wielu dziennikarzy w połowie kariery nie ma teraz. Czytanie listy cięć na Romenesko każdego ranka przypomina mi starą scenę Monty Pythona: „Wyprowadź swoich umarłych, wyprowadź swoich zmarłych”.
Gazety społeczne, zwłaszcza tygodniki na wiejskich targach, są jak wyzywająca postać: „Jeszcze nie umarłem!” Bazy reklam są stabilne, czytelnicy oddani, przyszłość solidna, jeśli nie spektakularna.
Zamiast skakać do public relations lub pracy rządowej, zastanów się, czy prowadzenie tygodnika może być dla Ciebie właściwym posunięciem. W całym kraju właściciele szukają sposobów na przejście na emeryturę. Chcą, aby dzieło ich życia było kontynuowane w rękach kogoś, kto będzie żył i pokochał to tak, jak oni.
Ich społeczności zasługują, aby tak się stało. Liczą na kogoś, kto pokryje ich przedstawienia w trzeciej klasie z taką samą pasją, z jaką zajmują się ich radami miejskimi.