Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku
Dziennikarstwo wojenne zatacza koło w tym tygodniu, gdy iracka dziewczyna widzi swoje kultowe zdjęcie
Inny

Na tym zdjęciu z 2003 roku dostarczonym przez Getty Images fotograf Getty, Chris Hondros, spaceruje po ulicach Monrovii w Liberii. Hondros, lat 41, zmarł w środę, 20 kwietnia 2011 r. po tym, jak został poważnie ranny podczas misji w Misracie w Libii, jak mówi reżyser zdjęć Getty'ego, Pancho Bernasconi. (Zdjęcia AP/Getty Images)
Kiedy Chris Hondros sfotografował irackie dzieci Samara i Rakana Hassana w 2005 roku, nie mógł wiedzieć, jaki łańcuch wydarzeń wywoła, prowadząc Rakana do Bostonu, a następnie z powrotem do Iraku, a kulminacją jest to, że Samar po raz pierwszy zobaczył te zdjęcia w tym tygodniu, trzy lata później. śmierć jej brata.
Kultowe obrazy Hondros pokazali wówczas 5-letniego Samara i 11-letniego Rakana tuż po tym, jak ich rodzice zostali przypadkowo zabici przez amerykańskich żołnierzy, którzy myśleli, że ich samochód przewozi zamachowców-samobójców.
„Każdego dnia ktoś zostaje przypadkowo zastrzelony przez irackie oddziały amerykańskie. I choć zdarza się to w Iraku, bardzo rzadko jest fotografowany. W rzeczywistości incydent, który sfotografowałem w północnym Iraku, w Tal Afar, był jednym z nielicznych. Więc patrzę wstecz i cieszę się, że te zdjęcia istnieją, ponieważ dokumentują okoliczności, które często się tam zdarzają i o których ludzie muszą wiedzieć” – powiedział Hondros w 2007 roku.
Obrazy Hondrosa krwawej, krzyczącej Samar przyniosły do domu horror wojny na całym świecie i sprawiły, że Pentagon rozważył sposoby zmniejszenia ofiar wśród ludności cywilnej. Raporty New York Times .
Obrazy Hondrosa przedstawiające Rakana, sparaliżowanego podczas strzelaniny, wprawiły w ruch wydarzenia, które miały zmienić bieg przyszłości chłopca.
-
- Na tym zdjęciu z 2003 roku dostarczonym przez Getty Images fotograf Getty, Chris Hondros, spaceruje po ulicach Monrovii w Liberii. (Zdjęcia AP/Getty Images)
„Nie mogłem wyrzucić obrazów z głowy” Hondros powiedział Kevinowi Cullenowi z The Boston Globe Bieżącego roku. „Ciągle myślałem o chłopcu”.
Hondros z powodzeniem pracował nad zwróceniem uwagi humanitarnych na zdjęcia Rakana, którzy mogliby mu pomóc, powiedział Cullen, który śledził Postęp Rakana w ciągu pięciu miesięcy, które spędził na rekonwalescencji po urazach w szpitalu w Bostonie .
Podczas pobytu Rakana — zaaranżowanego wspólnie przez senatora Teda Kennedy'ego i ówczesnego sekretarza obrony Donalda Rumsfelda — postawa chłopca wahała się między wdzięcznością a wrogością. „Dopuścił wszystkich obcych, w tym mnie, tylko tak blisko” – powiedział Cullen.
W 2007 roku Cullen był finalistą nagrody ASNE nondeadline i opisał swoje doświadczenia z Rakanem dla corocznej edycji „Best Newspaper Writing” Poyntera. ( Esej Cullena znajdziesz tutaj ; po prostu wyszukaj w książce „Cullen, wyciągnięte wnioski”)
„Gdyby z projektu, który przekształcił się w „Wojna Rakana”, wyciągnęłam lekcje, najważniejsze było to, by proces raportowania zaprowadził cię tam, gdzie chce, i żeby podczas pisania nie udawać, że wiesz o swoim przedmiocie więcej niż ty naprawdę.
„Początkowo mój redaktor Mark Morrow i ja spodziewaliśmy się, że dramatyczna narracja skupi się na tym, czy Rakan nauczy się znowu chodzić. Ale po kilku miesiącach stało się oczywiste, że prawdziwa historia dotyczy tego, czy wróci do domu”.
Hondros odwiedził Rakana podczas jego pobytu w szpitalu, ale nie rozmawiał z nim o zdjęciach.
„Pewnego dnia”, powiedział Hondros, „zobaczy te zdjęcia i porozmawiamy”.
Ale pewnego dnia nigdy nie przyszedł po Hondros ani Rakan.
Rakan wrócił do Iraku, co było trudną decyzją dla jego zespołu medycznego, jak napisał Cullen:
„Biedny Larry Ronan. To on musiał stawić czoła podobnej do Salomona decyzji, czy pozwolić Rakanowi wrócić do Iraku. Były lokalne rodziny muzułmańskie, które chętnie zaadoptowałyby Rakana. Ray Tye chciał, żebym go adoptowała. Fred Gerber, były 82d oficer powietrznodesantowy i geniusz logistyki, który wyprowadził Rakana z Iraku, również ustawił rodziny w kolejce.
„Ale Larry Ronan jest lekarzem, a lekarze słuchają swoich pacjentów, nawet 12-latków, a Rakan błagał o powrót do domu. Jego rodzina chciała go w domu”.
I tak Rakan wrócił do Iraku, decyzja, która powróciła, by prześladować Ronana trzy lata później, kiedy 14-latek został zabity przez bombę w swoim domu. Śmierć Rakana skłoniła Cullena do zakwestionowania czy dobrze zrobił, pisząc o chłopcu :
„Czy ktoś jakoś przeczytał historię Rakana, może online, i postanowił zabić jego i jego rodzinę, aby udowodnić, że każdy, kto bierze słodycze, pomoc lub cokolwiek od Amerykanów, jest kolaborantem, który umrze śmiercią niewiernego? …
„Czy nadal by żył, gdybym o nim nie pisała? Czy piękne zdjęcia Michele McDonald nigdy nie pojawiły się w tej gazecie?
„Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy”.
Adam Reilly, piszący dla The Boston Phoenix, bronił relacji Cullena i podkreślał jego wartość :
„W swoich podwójnych wcieleniach: uszczęśliwionego ocalałego i upartego, czasami urażonego pacjenta, [Rakan] Hassan okazał się zarówno ofiarą amerykańskiej siły, jak i beneficjentem amerykańskiej hojności. Tymczasem jego mecenasi byli równie często szlachetni, a czasami aroganccy. A relacje między Hassanem i jego dobrodziejami uchwyciły niepokojącą złożoność wojny w Iraku w nieoczekiwany i niezwykle skuteczny sposób.
„To najwięcej, o co publiczność może poprosić każdego dziennikarza”.
W zeszłym miesiącu, fotoreporter Chris Hondros zginął podczas relacjonowania konfliktu w Libii .
„Wszyscy jesteśmy przystosowani do różnych rzeczy, jeśli chodzi o to, z czym jesteśmy w stanie sobie poradzić i przez co jesteśmy w stanie mentalnie przejść, i myślę, że nadaję się do tego rodzaju pracy” Hondros powiedział w wywiadzie z 2007 roku .
„Moim głównym powodem przebywania w którymkolwiek z tych miejsc jest fotografowanie. Dla mnie to ważna rola w szerszym kontekście. To znaczy, mamy żołnierzy, którzy chodzą do tych miejsc i wykonują swoją rolę. A dyplomaci spełniają swoją rolę. A dziennikarze spełniają swoją rolę. […] Potrzebujemy żołnierzy, potrzebujemy dyplomatów i potrzebujemy dziennikarzy”.
W tym tygodniu w „New York Times Sunday Magazine” redaktor gazety, Bill Keller, pisze o „ życie wewnętrzne fotografów wojennych ”
„Dlaczego robią tak szaloną pracę?” – pyta Keller w imieniu wszystkich, którzy się zastanawiają, a on odpowiada. „Robią to z najbardziej przyziemnych powodów (aby nakarmić swoje rodziny) i najbardziej idealistycznych (aby świat zwrócił na siebie uwagę) i najbardziej instynktownych (to ekscytujące; jest to zabawne) i nieco egzystencjalne”.
Dziś opublikowano artykuł Kellera ostatnie zdjęcie 12-letniego już Samara Hassana , która mówi, że ma nadzieję zostać kiedyś lekarzem.
Po raz pierwszy Samar zobaczyła obraz, od którego wszystko się zaczęło, zamykając krąg, który przypomina nam zalety i przemoc dokumentowania wojny.