Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku
Dziennikarze studenckie zostali opryskani gazem pieprzowym przez policję podczas protestu w Ohio
Nauczyciele I Studenci
Pracownicy The Lantern na Ohio State University relacjonują protesty od zeszłego tygodnia

Dziennikarze studenckie z The Lantern na Uniwersytecie Stanowym Ohio zostają skonfrontowani z policją podczas relacjonowania protestu w pobliżu kampusu. Wkrótce po zrobieniu tego zdjęcia policja rozpyliła gaz pieprzowy w grupę studentów. (Zdjęcie dzięki uprzejmości Adama Cairnsa/The Columbus Dispatch)
Dziennikarze studenckie z Ohio State University latarnia są tego pewni: zrobili wszystko dobrze.
Stali na chodniku, podczas gdy protestujący znajdowali się na środku pobliskiego skrzyżowania.
Uczniowie pokazali swoje odznaki prasowe. Wielokrotnie i wyraźnie stwierdzali, że są reporterami, że są z mediami.
Ale to nie powstrzymało policji przed opryskaniem ich gazem pieprzowym.
Incydent miał miejsce w poniedziałek wieczorem na obrzeżach kampusu w Columbus w stanie Ohio, po kilku dniach protestów i obecności policji.
Grupa trzech dziennikarzy Lantern znalazła się wśród tych, którzy pracowali na zmiany, relacjonując zamieszki. Maeve Walsh, Max Garrison i Sarah Szilagy byli na zewnątrz, podczas gdy redaktor naczelny Lantern Sam Raudins zarządzał jej personelem z jej mieszkania.
Trio stało, obserwując to, co do tej pory było pokojowym protestem, gdy nagle pojawiła się policja. Dziennikarze zauważyli, że w stronę ulicy strzelano gazem pieprzowym.
„Byli w stanie zamieszek i w tym momencie wciąż byliśmy na uboczu” – powiedział Walsh. „Wyraźnie określiliśmy się jako członkowie Latarni; trzymaliśmy w górze nasze przepustki prasowe, wiecie, krzycząc: „Jesteśmy przedstawicielami prasy, jesteśmy zwolnieni z godziny policyjnej, wolno nam tu być!”
Powiedziała, że jeden z funkcjonariuszy „wyraźnie powiedział: nie obchodzi mnie to, wyjdź albo pójdziesz do więzienia”.
Wszyscy trzej byli razem.
„Nie mamy żadnego powodu, by sądzić, że znaleźliśmy się w złym miejscu” – powiedział Walsh. „Naszym protokołem jest trzymanie się na uboczu”.
Raudins dodał: „Wiele osób mówi:„ Dlaczego po prostu się nie przeprowadziłeś? ”Nie prosili nas o przeprowadzkę, kazali nam się wynieść”.
Walsh powiedział, że grupa zaczęła się ruszać.
„I wtedy nagle jeden z policjantów spryskał nas gazem pieprzowym” – powiedziała. Uderzył w ramię Garrisona i uderzył z powrotem w twarz Szilagy'ego. Walsh oszacował, że gdy oficer spryskał, znajdowali się w odległości 5-10 stóp. Grupa uciekła przed policją alejką, a następnie udała się do mieszkania redaktora.
Nasi reporterzy zostali opryskani przez policję po tym, jak wielokrotnie identyfikowali się jako „media informacyjne”. Media informacyjne są zwolnione z godziny policyjnej. #columbusprotest pic.twitter.com/GOzptPjZD9
— Latarnia (@Latarnia) 2 czerwca 2020 r.
Owen Milnes, jeden ze studentów The Lantern relacjonujący protesty, powiedział, że w ciągu ostatnich kilku dni kilka razy został złapany w zaspie z gazem łzawiącym i gazem pieprzowym.
Pokazał przez wywołanie zoomu czerwone znaki na ramionach.
Powiedział o spryskaniu: „To boli. To pali.'
Raudins powiedział: „Zasadniczo minęło kilka dni od stosowania gazu pieprzowego, to najlepszy sposób, aby to podsumować… Bardzo szybko nauczyliśmy się, jak leczyć oparzenia”.
Większość studentów pochodzi z Ohio, więc powrót do kampusu w celu omówienia protestów miał sens.
„Koronawirus był tygodniami pod koniec codziennych najświeższych wiadomości i było tak, jakby niebo spadało każdego dnia, a to było naprawdę wyczerpujące” – powiedział Raudins, który jest redaktorem naczelnym od nieco mniej niż miesiąca. „Wydaje mi się, że protesty są naprawdę skondensowaną, hiperszybką wersją tego, przez co przeszliśmy, gdy omawialiśmy koronawirusa”.
Incydent odbił się szerokim echem w Internecie, gdy uczniowie opublikowali wideo. Funkcjonariusze zajęli się tym we wtorek rano na konferencji prasowej.
„To było frustrujące słyszeć, jak szef policji powiedział, że to dla naszego własnego bezpieczeństwa… rażąco powiedzieli nam: „Nie obchodzi nas, że jesteś prasą, musisz odejść”.
Walsh powiedział, że urzędnicy obwiniali za incydent brakiem szkolenia i edukacji wśród funkcjonariuszy.
„Nie sądzęto wymówka, gdy masz chronić i służyć społeczności Kolumba” – powiedział Walsh. „Nie znając tych przepisów, zasadniczo odmawiasz udostępnienia informacji społeczności, które mogą dostarczyć dziennikarze”.
Pracownicy powiedzieli, że słyszeli później, że tej nocy dokonano aresztowań, ale nie byli tam, aby to udokumentować.
Raudins powiedział: „Chcemy, aby te prawa wynikające z Pierwszej Poprawki zostały zachowane dla innych dziennikarzy, którzy mogą znajdować się w podobnej sytuacji jak my”.
Walsh zgodził się.
„Kiedy ograniczasz prasę, nie możesz doprowadzić prawdy do władzy i myślę, że w sytuacjach takich jak ta, kiedy próbujemy pociągać władze do odpowiedzialności, a oni nas za to karzą, to wiele mówi o instytucji i to dużo mówi też o instytucji dziennikarstwa i sposobie, w jaki jesteśmy postrzegani”.
Barbara Allen jest dyrektorem ds. programowania uczelni w Poynter. Można się z nią skontaktować pod adresem e-mail lub na Twitterze @barbara_allen_