Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku
Ostatnia lekcja od Dona Murraya, najlepszego trenera pisania w Ameryce
Nauczyciele I Studenci

Zdjęcie: Tom Cawthon, Instytut Poyntera.
Wczoraj w rampie załadunkowej Instytutu Poyntera leżało pięć ogromnych pudeł, które czekały, aż ciężarówka FedEx je zabierze. Są one wypełnione ponad 125 pudłami zawierającymi literackie efekty Donalda M. Murraya, moim zdaniem najbardziej wpływowego nauczyciela pisania, jakiego kiedykolwiek znała Ameryka.
Cenna zawartość tych pudeł — w tym 100 eksperymentalnych dzienników Murraya — trafia teraz do domu, do którego należy: na University of New Hampshire. Mamy nadzieję, że teraz uczniowie, nauczyciele, naukowcy i dziennikarze będą mogli zapoznać się z tymi dokumentami. Kiedy to zrobią, zobaczą pisarza i nauczyciela ciężko pracujących, próbujących zrozumieć język angielski i proces pisania oraz próbujących pomóc nam wszystkim stać się lepszymi jako pisarze.
Dobre pisanie może wyglądać jak magia, powtarzał Murray raz po raz, ale magia powstaje w wyniku racjonalnego procesu, zestawu kroków. Częścią geniuszu Murraya była jego umiejętność przedstawienia tego argumentu, zademonstrowania go bez sprawiania, że pisanie wydaje się robotyczne. Twórcze akty nadal będą przepełnione tajemnicą, a Murray również wykorzystał tę energię. Zawsze czekał, aby dowiedzieć się, jakie niespodzianki go czekają, gdy każdego ranka siadał wcześnie do pisania.

Murraya. Zdjęcie za pośrednictwem Uniwersytetu New Hampshire.
Murray miał głęboki wpływ na tych z nas, którzy uczyli pisania w Poynter. Jeśli ja byłem Arturem, on był Merlinem. Jeśli ja byłem Frodo, on był Gandalfem. Jeśli ja byłem Lukiem Skywalkerem, on był Yodą — tylko bardzo dużym Yodą z okrągłą twarzą, brodą Świętego Mikołaja i szafą — z szelkami — kupioną w Walmarcie.
Don i ja dotarliśmy do wspólnej płaszczyzny z przeciwnych kierunków, jak dwa pociągi w równaniu algebry. Dwukrotnie oblał szkołę średnią, przeżył II wojnę światową jako spadochroniarz, w 1948 uzyskał stopień naukowy z angielskiego w UNH i skierował się do bostońskiej gazety. W 1954 roku, w wieku 29 lat, otrzymał Nagrodę Pulitzera za pisanie artykułów redakcyjnych za długą serię opinii na temat gotowości wojskowej. Był najmłodszym pisarzem, który kiedykolwiek zdobył tę nagrodę.
Dziesięć lat później wrócił do UNH jako nauczyciel pisania i stał się jednym z rodziców założycieli podejścia do nauczania kompozycji, które kładło nacisk na proces i produkt. Jego podejście do pisania pomogło zmienić sposób, w jaki jest nauczane na każdym poziomie edukacyjnym. Na konferencjach zawodowych utrzymywał, ale nie pragnął, swego rodzaju status papieski, a jego uczniowie, w tym ja, gorliwie go doceniali jako rodzaj plemiennego przywódcy słowa.
Przyszedłem do dziennikarstwa z przeciwnego kierunku, jako nauczyciel literatury i kompozycji, zatrudniony jako trener dla pisarzy w St. Petersburg Times w 1977 roku. Został zatrudniony jako trener w The Boston Globe, rozwinął tam popularną rubrykę i nadal pisał prawie codziennie, aż do śmierci w 2006 roku w wieku 82 lat.
W 1995 roku Poynter opublikował esej Murraya zatytułowany „Writer in the Newsroom”. Nadal rozpowszechniamy go w formie monografii przy specjalnych okazjach. Podobnie jak Elvis w Las Vegas, gazety Dona Murraya opuściły budynek Poyntera. Na cześć ich odysei z powrotem do domu w New Hampshire, publikujemy tutaj niektóre z najważniejszych punktów eseju Murraya.
Pisarz w newsroomie: Praktyka na całe życie
Autor: Don Murray
Sześćdziesiąt jeden lat temu panna Chapman spojrzała na mnie i powiedziała: „Donald, jesteś redaktorem klasy”. Tyle o planowaniu kariery.
Czterdzieści siedem lat temu, po przeżyciu walki piechoty, college'u i pierwszego małżeństwa, znalazłem się w pokoju miejskim starego Boston Herald, zdeterminowany, by nauczyć się rzemiosła gazetowego i wrócić do pisania wspaniałych wierszy.
Teraz, w wieku 70 lat, każdego ranka wracam do mojego biurka uczącego się w rzemiośle pisarskim.
W poniedziałek rano piszę artykuł do „Boston Globe”; Od wtorku do niedzieli piszę kolejną książkę o pisaniu, powieść, wiersz. Bezrobotny, jestem błogosławiony, że nie muszę brać wolnych weekendów i świąt, nie mam urlopów. „Nulla dies sine linea” [Nigdy dzień bez kreski]: Horacy, Pliniusz, Trollope, Updike.
Chaucer powiedział: „Lyf tak krótki, statek tak długi do nauki”. Teraz wiem, że nie mówił ze skargą, ale z wdzięcznością.
Japoński artysta Hokusai zeznał: „Rysowałem rzeczy od szóstego roku życia. Nie warto liczyć wszystkiego, co zrobiłem przed 65 rokiem życia. W wieku 73 lat zacząłem rozumieć prawdziwą budowę zwierząt, roślin, drzew, ptaków, ryb i owadów. W wieku 90 wejdę w tajemnicę rzeczy. W wieku 110 lat wszystko — każda kropka, każda kreska — będzie żyło”.
Moje kości mogą trzeszczeć, może żyję na diecie z pigułek, może zapominam nazwisk, ale kiedy schodzę do komputera, widzę pannę Chapman stojącą w kącie pokoju, kiwając głową zachęcająco.
Zagubiony Chrzciciel, świadczę o zbawieniu życia pisarskiego. Nie zeznaję dla wszystkich pisarzy, tylko ten praktykant w rzemiośle, którego nigdy nie mogę się nauczyć. Rzeźbiarz Henry Moore powiedział:
„Sekretem życia jest mieć zadanie, czemuś, czemu poświęcasz całe życie, czemuś, do czego wnosisz wszystko, w każdej minucie dnia przez całe życie. A najważniejsze jest to, że to musi być coś, czego nie możesz zrobić!”
ewangelizuję. Życzę porażki. Mam nadzieję, że nie nauczyłeś się jeszcze pisać, ale wciąż się uczysz. Jeśli jesteś pewny swojego rzemiosła i piszesz bez strachu i niepowodzeń, mam nadzieję, że nauczysz się, jak uciec od swojego rzemiosła i pisać tak źle, że zaskoczysz się tym, co mówisz i jak to mówisz….
nie szukam świadomie; Czekam, akceptując linie i obrazy, które przepływają przez mój umysł, czasami robiąc notatki w myślach, czasami nabazgrane.
Żyję w ciekawym i zachwycającym stanie intensywnej świadomości i swobodnej refleksji, którą trudno opisać. Być może jest to jak te chwile w walce, kiedy strzelanie i ostrzał ustają i można przykucnąć za skalną ścianą i odpocząć. W wierszu, który napisałem kilka tygodni temu, stwierdziłem, że mówię, że jestem „Wśród umarłych, umierających / bardziej żywych niż kiedykolwiek”.
W tym momencie walki celebrowałem życie, zauważając, jak źdźbło trawy wysuwa się z buta, studiując, jak niebo odbija się w kałuży w błocie, a nawet ciesząc się zapachem końskiego nawozu, którego rolnik użyje do pielęgnowania wiosny sadzenie — jeśli jest wiosna….
Czytelnicy tworzą własne szkice, czytając moje, czytają historię rodziny własnej krwi. Reporterzy i pisarze — a właściwie wszyscy artyści — zakładają sklep, w którym są narodziny i śmierć, sukces i porażka, miłość i samotność, radość i rozpacz.
Po wyjściu z mojego biurka prowadzę podwójne życie. Jestem kretem, żyję zwyczajnym życiem wypełnionym sprawami, obowiązkami, rozmowami z przyjaciółmi, czytaniem, oglądaniem telewizji, jedzeniem i — jednocześnie — szpiegiem swojego życia, utrzymującym czujność na codzienność, zwyczajność, rutyna, w której pojawiają się naprawdę ważne historie.
Nigdy się nie nudzę. Słyszę to, co zostało powiedziane, a nie powiedziane, rozkoszuję się ironią i sprzecznością, rozkoszuję się odpowiedziami bez pytań i pytaniami bez odpowiedzi, zwracam uwagę na to, co jest i co powinno być, co było i co może być. Wyobrażam sobie, spekuluję, wierzę, pamiętam, zastanawiam się. Zawsze jestem zdrajcą przewidywalnego, zawsze witam nieoczekiwane….
Piszę łatwo i to nie przypadek. Przypominam sobie, że John Jerome powiedział: „Doskonałość jest wrogiem dobra” i podążam za radą Williama Stafforda, że „należy obniżyć jego standardy”. Piszę szybko, aby prześcignąć cenzurę i spowodować pouczające niepowodzenia, które są niezbędne do efektywnego pisania.
Piszę, żeby powiedzieć, że nie wiem. To jest mój strach i moja radość. Kolumnę zaczynam od linii lub obrazu, wyspy na skraju horyzontu, która nie została zmapowana. I nie kończę kolumny, chyba że napiszę to, czego nie spodziewam się napisać w 40 lub 60 procentach. Moje szkice mówią mi, co mam do powiedzenia. Tak jest z moimi książkami non-fiction, moją fikcją, moją poezją. Śledzę ewoluujący projekt. …
Spoglądam wstecz na tego chudego – już nie chudego – młodego mężczyznę w pokoju miejskim Boston Herald tak dawno temu i zdaję sobie sprawę, że zrobiłem z tępym instynktem to, co robię dzisiaj według projektu.
Po przejściu mojego pierwszego wpisu, gdy sprzątaczki odłożyły pierwsze wydanie, aby chronić wyszorowaną podłogę, rozwinąłem zdrowy brak zainteresowania tym, co opublikowałem.
Nie czułem lojalności wobec tego, co powiedziałem i jak to powiedziałem. Kiedy nauczyłem się pisać opowiadanie tak, jak chciał tego redaktor, poczułem zabawną chęć oduczenia się tego, aby zobaczyć, czy mogę to zrobić inaczej.
Ciągle powtarzałem, że zastanawiam się, co by się stało, gdyby…
A dziś każdy szkic to eksperyment. Próbuję krótkich i długich tropów, opowiadając całą historię w dialogu lub bez dialogu, zaczynając od końca i cofam się, używając głosu, którego wcześniej nie próbowałem, wymyślając słowa, gdy słownik zawodzi.
Szukałem mentorów, pytając ludzi przy innych biurkach, jak mogli napisać historię, którą podziwiam. Zapytałem najlepszych reporterów, czy mógłbym iść na własną rękę, gdy opowiadali historię. Byli zaskoczeni i powiedzieli tak; ale kiedy związek się o tym dowiedział, powiedziano mi, żebym go zrzucił.
Spojrzałem na księgę zadań i niezależne artykuły, które nie miały być omawiane. Próbowałem funkcji na własną rękę i zaskakiwałem redaktorów historiami, których się nie spodziewali — a często nie chcieli.
Pisałem wesela i ubrania dla tygodnika podmiejskiego, zgłosiłem się na ochotnika do recenzowania książek, w sobotę pracowałem jako wolny strzelec dla wydziału sportowego, uczęszczałem na kursy pisania dla absolwentów na Uniwersytecie Bostońskim i pisałem opowiadania tak eksperymentalne, że nawet nie mogłem zrozumieć, co mają na myśli.
Odwiozłem Eddiego Devina, najlepszego redaktora na biurku w mieście, do domu o pierwszej w nocy, postawiłem piątą whisky na kuchennym stole, wręczyłem mu tygodniowe wątki moich historii i nauczyłem się, jak mogę się poprawić.
Czytam kompulsywnie, żeby zobaczyć, co mogą zrobić inni pisarze i robię to do dziś; Odszukałem wywiady dotyczące rzemiosła, takie jak seria Paris Review Writers at Work, i skopiowałem lekcje, których nauczyłem się o moim rzemiośle, i nadal to robię…
Życzę Ci rzemiosła, którego nigdy się nie nauczysz — ale możesz się uczyć tak długo, jak żyjesz.