Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku
Nie, Hillary Clinton nie zdobędzie jutro nominacji. Dlatego.
Biuletyny

Hillary Clinton, kandydatka Partii Demokratycznej na prezydenta, przemawia na wiecu w Sacramento City College w niedzielę 5 czerwca 2016 r. w Sacramento w Kalifornii. (Zdjęcie AP autorstwa Johna Lochera)
Organizacje prasowe staną przed ważną decyzją, gdy sondaże zostaną zamknięte we wtorek wieczorem w New Jersey.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z oczekiwaniami i Hillary Clinton wygra nawet blisko większość ze 126 delegatów do zgarnięcia, dziennikarze dokonują mniej więcej wyboru między dwoma możliwymi nagłówkami:
- Nominacja Clintona w klinczu
- Clinton wygrywa New Jersey
Nie ma wątpliwości, że nagłówek nr 1 robi większe wrażenie. Nie ma też wątpliwości, przynajmniej w moim przekonaniu, że dziennikarze powinni iść z czymś bliższym nagłówkowi nr 2.
Argument za numerem 1 jest następujący: przy 2383 delegatach potrzebnych do nominacji delegaci z New Jersey prawdopodobnie postawią Clintona na szczycie, o ile się liczy 548 superdelegatów którzy zobowiązali się ją wspierać.
Mój argument za nagłówkiem nr 2 (lub czymś bardziej zniuansowanym w stosunku do nr 1) brzmi tak: ponieważ tych 548 superdelegatów nie odda swoich głosów przed lipcową konwencją, jest przedwczesne, by dziennikarze zachowywali się tak, jakby to zrobili, w rzeczywistości już głosował.
Prąd Clintona przytłaczające wsparcie wśród superdelegatów (Sanders ma zobowiązania tylko od 46 z nich) powinien być częścią historii wtorkowej nocy. Ale nie powinien być używany do wspierania deklaracji, takich jak klinczowanie się Clintonem, przekraczanie progu lub jakikolwiek inny język sugerujący, że to koniec.
Debata w mediach społecznościowych na temat głównego pytania była ożywiona, podsycana częściowo przez twierdzenia o stronniczości mediów za i przeciw obu kandydatom.
Swoją argumentację opieram na bezpartyjnej zasadzie dziennikarskiej: zgłoś to, co wiesz.
Chris Matthews rozpoczął debatę na temat swojego Hardballa pokaż 23 maja z tym komentarzem do menedżera kampanii Sanders, Jeffa Weavera:
Eksperci mówią mi o numerach z NBC i innych, które przypadają 7 czerwca, w dzień prawyborów w Kalifornii… o godzinie 8 tej nocy, czasu wschodniego, sieci będą przygotowane – w tym ten – do ogłoszenia, że Hillary Clinton przesadziła, że wygra nominację w liczbach. Zrobione.
Matthews zapytał Weavera, czy taka deklaracja na kilka godzin przed zamknięciem sondaży w Kalifornii i innych zachodnich stanach obniżyłaby bardziej frekwencję wśród zwolenników Sandersa czy Hillary Clinton.
– To obniży frekwencję po obu stronach – odpowiedział Weaver. „Kiedy nie ma konkursu, frekwencja jest przygnębiona”. (Ta rzeczywistość skłoniła Kongres do debaty) jednolite zamknięcia sondaży przez lata bez rozwiązania.)
Można by oczekiwać, że Weaver sprzeciwi się temu, co Matthews określił jako sieciowe plany przyznania nominacji Clintonowi. Ale jego punkt widzenia jest wart rozważenia bez względu na jego rolę w obozie Sandersa.
Kiedy argumentował, że ogłoszenie Clintona domniemanym kandydatem byłoby „niedokładnym opisem stanu rasy”, Matthews wtrącił: „Więc sieci będą błędne?”
- Tak - odpowiedział Weaver. „Wszystko, co mamy od superdelegatów, to w zasadzie ankieta”.
Jeśli jesteś podobny do mnie i nie udało ci się dokładnie śledzić, w jaki sposób Partia Demokratyczna rozdziela delegatów i superdelegatów, oto elementarz zaczerpnięte z artykułu D. Stephena Vossa z 26 lutego w Washington Post:
Partia Demokratyczna przydzielono 4763 miejsca na delegatów na konwencję krajową w 2016 r.… Wyborcy wybierają ponad 4000 delegatów, wybierając ich w stanowych prawyborach i klubach, zgodnie z którymi kandydaci, których delegaci zobowiązali się poprzeć.
Ale pozostałe 15 procent mandatów delegatów, czyli łącznie 712, zostało zarezerwowanych dla Demokratów zidentyfikowanych na podstawie stanowisk, które piastują (lub piastowali) w partii…
Ci tak zwani superdelegaci nie muszą wspierać konkretnego kandydata. Jeśli chcą, mogą ignorować preferencje wyborców. Zamiast tego wybierają kandydata według własnego osądu, wybór, który mogą (lub nie mogą) zasygnalizować z wyprzedzeniem, wydając aprobatę.
w artykuł opublikowany 24 maja Harry Enten z FiveThirtyEight zauważył, że jego organizacja powstrzymała się od włączenia superdelegatów do swojego trackera, ponieważ delegaci wciąż mogą zmienić zdanie – zwłaszcza jeśli Sanders miałby zdobyć większość wybranych delegatów. Biorąc pod uwagę, że ten scenariusz jest teraz praktycznie niemożliwy, zasugerował, że wtorkowy wieczór może być czasem, aby założyć, że Clinton będzie mieć wystarczającą liczbę superdelegatów, by „zdobyć nominację”.
Od kiedy dziennikarze powinni wyciągać wnioski na podstawie założeń?
Zwolennicy Sandersa oferują różne scenariusze, które mogą wpłynąć na wsparcie superdelegatów: więcej potępiających rewelacji na temat problemów z pocztą elektroniczną Clinton, sondaże pokazujące Sandersa jako silniejszego kandydata przeciwko przypuszczalnemu kandydatowi republikanów Donaldowi Trumpowi itp.
Zwolennicy Clinton mają oczywiście tyle samo argumentów przeciwnych, co ludzie Sanders mają oczywiście scenariusze. Nie lekceważę też, jak wspaniale byłoby, gdyby superdelegaci — ucieleśnienie establishmentu Partii Demokratycznej — ostatecznie wręczyli nominację najbardziej antyestablishmentowemu kandydatowi od lat.
Prawie tak oszałamiający jak skandaliczny odstający element, taki jak Donald Trump zdobywający nominację Republikanów.
Oto prawdziwe pytanie, które dziennikarze muszą ukorzyć się i zadać we wtorek wieczorem: kto wie, co może się wydarzyć między teraz a 25 lipca, kiedy w Filadelfii rozpocznie się Narodowa Konwencja Demokratów?
Szczególnie w roku wyborczym takim jak ten odpowiedź jest jasna: nikt nie wie!
W miarę jak coraz więcej relacji z kampanii przechodzi w niepoznawalne domysły — spekulacje na temat wyścigu konnego — zasady dziennikarskie, takie jak zgłaszanie tego, co faktycznie wiesz, zniknęły w tle.
Oto szansa – moim zdaniem obowiązek – dla organizacji prasowych, aby przywrócić te zasady na pierwszy plan i trzymać się tego, co wiedzą.